Dla Igi Świątek Wimbledon, w przeciwieństwie do Roland Garros, był okazją, by znacząco poprawić sobie dorobek w rankingu WTA. Polka już przed meczem z Danielle Collins była pewna, że na pewno już punktów nie straci, bo wyrównała zeszłoroczny rezultat, gdy awansowała do III rundy. Oznaczało to jednak, że wciąż miała wiele punktów do zdobycia.
W dodatku większość sklasyfikowanych nad nią lub blisko niej zawodniczek przed turniejem zdążyła już odpaść z tegorocznego pełnego sensacji Wimbledonu. Coco Gauff była bezpieczna, bo nawet wygranie Wimbledonu nie dałoby Polce drugiego miejsca w rankingu. Ale Jessica Pegula to już co innego. Dla niej zagrożenie wciąż było podwójne, bo oprócz Świątek wyprzedzić ją mogła także Mirra Andriejewa. Rosjanka jeszcze przed naszą reprezentantką wywalczyła awans do IV rundy, pokonując 6:1, 6:3 Amerykankę Hailey Baptiste. W tamtym momencie w wirtualnym rankingu WTA Live wskoczyła przed Igę na 4. miejsce.
Na szczęście nasza reprezentantka jej bardzo efektownie odpowiedziała. Mogliśmy się nieco obawiać o jej mecz z Collins, jako że ich ostatnie starcie przegrała i to na mączce w Rzymie. Na szczęście tym razem Polka była w znacznie lepszej formie. Pierwszy set był jej popisem i zakończył się triumfem 6:2, a drugi wcale nie był dużo gorszy. Amerykanka mocniej postawiła się przy własnym serwisie, ale nie powstrzymało to Igi przed przełamaniem jej i to dwa razy. Nasza reprezentantka wygrała ostatecznie 6:2, 6:3.
Wygrana Świątek oznacza, że wraca ona na utracone na kilka godzin na rzecz Andriejewej czwarte miejsce w rankingu WTA Live. Polka ma aktualnie 5053 pkt, czyli o 60 więcej od Rosjanki. Jeśli skończy Wimbledon na tym samym etapie co Mirra (lub oczywiście zajdzie dalej), będzie ją wyprzedzać po londyńskiej rywalizacji. Świątek aktualnie traci też 1370 punktów do Jessiki Peguli. Polka potrzebowałaby triumfu w całym turnieju, by awansować na trzecią lokatę.