Iga Świątek (2. WTA) nie sprostała Danielle Collins (35. WTA) w trzeciej rundzie turnieju w Rzymie i odpadła po porażce 1:6, 5:7. Na ten wynik jednoznacznie zareagowały światowe media, a także dziennikarze i eksperci - niektórzy z nich nie gryzą się w język.
Wiele osób za sobotnią klęskę Polki obwinia jej trenera Wima Fissette'a, który miał niewłaściwie reagować w trakcie meczu. Podważany jest wręcz sens współpracy belgijskiego szkoleniowca z 23-latką, a swoje zdanie w tej kwestii wyraził Lech Sidor, ekspert i komentator.
"Wimie Fissetcie, pakuj torby, bo nie znajdziesz roboty nawet w supermarkecie. Jest źle, bo rodzi się pytanie: 'Kto za plan taktyczny dzisiaj odpowiadał'? Ktoś spyta: 'Jaki plan'? Może Zosia samosia! Kto rządzi? To jest pytanie najważniejsze" - pieklił się w serwisie X dawny szkoleniowiec Świątek.
Zobacz też: Pilne wieści z Rzymu. Jest decyzja ws. meczu Linette - Gauff
Polsko-belgijski duet czeka na pierwszy wielki sukces, który mógłby scementować współpracę. Być może przełom nastąpi podczas Roland Garros, jednego z ulubionych turniejów zawodniczki, który w przeszłości wygrała czterokrotnie (a na tych samych kortach sięgnęła po olimpijski brąz).
Wielkoszlemowy turniej na paryskich kortach wystartuje 25 maja i potrwa do 8 czerwca. Natomiast jeśli chodzi o rywalizację w Rzymie, to pogromczyni Igi Świątek, czyli Danielle Collins, w czwartej rundzie zmierzy się z Eliną Switoliną (14. WTA).