• Link został skopiowany

Mamy to! Fręch ograła w Rzymie byłą liderkę rankingu WTA!

Aż 64 minuty grała Magdalana Fręch pierwszego seta z Wiktorią Azarenką - byłą mistrzynią wielkoszlemową i byłą liderką światowego rankingu - w turnieju w Rzymie. Polka zmarnowała w drugim secie piłkę meczową, ale i tak wygrała 7:5, 6:4.
Azarenka i Fręch
Screen Canal+Sport

Była końcówka niezwykle pasjonującego pierwszego seta. Przy stanie 6:5 dla Magdaleny Fręch (25. WTA), serwowała dwukrotna triumfatorka Australian Open (w latach 2012 i 2013) Wiktoria Azarenka (54. WTA) i prowadziła 40:15. Polka odpowiedziała trzema punktami z rzędu i miała piłkę setową. Wtedy Białorusinka zagrała w długiej wymianie winnera z forhendu wzdłuż linii. Po chwili Polka miała drugiego setbola po tym jak Azarenka popełniła niewymuszony błąd z forhendu. Białorusinka lekko zaserwowała, Polka zagrała mocno returnem z bekhendu i rywalka wyrzuciła piłkę w aut. Fręch zacisnęła pięść i cieszyła się z wygrania 1. seta 7:5. Trwał on aż 64 minuty, czyli dziesięć minut dłużej nic cały czwartkowy mecz Igi Świątek.

Zobacz wideo Kamery są prawie wszędzie. "Świątek będzie musiała się tłumaczyć"

Wielkie emocje w meczu Fręch - Azarenka

Gdyby patrzeć tylko na historię obu zawodniczek w tym turnieju, to i tak po przegranym pierwszym secie, faworytką byłaby była liderka światowego rankingu - Wiktoria Azarenka. Białorusinka występowała w tej imprezie bowiem już 15. raz, a w 2013 roku była nawet w finale, przegrywając z Sereną Williams. Dla Fręch był to dopiero trzeci udział w turnieju w Rzymie.

- To nie jest taka tenisowa jakość, jak w pierwszych 64 minutach. Obie zawodniczki obniżyły poziom swojej gry. Polka teraz musi wykorzystać swoją szansę, bo Azarenka to nie jest już ta zawodniczka, co w pierwszej partii. Nie ma już takiej werwy. Ona nie ma już tak znakomitego przygotowania fizycznego, co w ubiegłych latach i nastawiała się na dwusetowe zwycięstwo - mówił Bartosz Ignacik, komentator Canal+Sport na początku drugiego seta.

Białorusinka rzeczywiście wyglądała na zmęczoną, a każda nieudana akcja sprawiła w niej coraz większą frustrację. Na początku drugiej partii dwa razy Polkę przełamała, ale potem od razu traciła swoje podanie. Fręch wykorzystała fakt, że rywalka słabła. Polka biegała niemal do każdej piłki, świetnie się broniła, bardzo dobrze serwowała i coraz częściej też atakowała. Efekt od stanu 1:2 wygrała cztery gemy z rzędu!

Azarenka pokazała charakter. Wygrała swoje podanie, w dziewiątym gemie obroniła piłkę meczową, przełamała Polkę i przegrywała tylko 4:5. W tym fragmencie Fręch grała biernie, sporo było wymian, w których obie zawodniczki grały wysokie piłki. - Czasem zawodniczki zamieniają tenis w jakieś baloniarstwo-mówił słusznie Ignacik. To jednak Białorusinka częściej przejmowała inicjatywę. 

W 10. gemie Azarenka serwowała i prowadziła 30:0. Mogła doprowadzić do remisu 5:5. Wtedy Białorusinka zepsuła skrót, a w dwóch kolejnych akcjach Polka zagrała winnery z bekhendu. Przy drugiej piłce meczowej Białorusinka popełniła niewymuszony błąd. Polka cieszyła się ze zwycięstwa po dwóch godzinach i 7 minutach walki.

Dla 27-letniej tenisistki urodzonej w Łodzi to pierwsze w karierze zwycięstwo z Azarenką. Rok temu w Dausze lepsza była rywalka, wygrywając 6:3, 3:6, 6:3.

Fręch w III rundzie w Rzymie zmierzy się z Chinką Quinwen Zheng (8. WTA), która pokonała 6:1, 6:4 Olgę Danilović (Serbia, 33. WTA).

Zobacz: Totalna miazga w Rzymie. Sabalenka grała tylko przez 64 minuty

W III rundzie w Rzymie oprócz Świątek i Fręch jest też inna Polka - Magda Linette, która w piątek pokonała 1:6, 6:4, 6:1 Greczynkę Marię Sakkari (81. WTA).

II runda w Rzymie: Magdalena Fręch - Wiktoria Azarenka 7:5, 6:4.

Więcej o: