Daria Kasatkina (14. WTA) pod koniec marca ogłosiła przyjęcie australijskiego obywatelstwa i od tamtej pory gra dla tego kraju. Jej decyzja spotkała się z niemałym oburzeniem w Rosji, "poprzedniej" ojczyźnie, a o sprawie głośno jest do teraz.
W niedawnym wywiadzie dla "The Guardian" zawodniczka przyznała, że w dużej mierze zdecydowała się na ten krok z powodu homoseksualnej orientacji. - Szczerze mówiąc, to był jeden z głównych powodów, dla których byłam zmuszona podjąć ten krok i zmienić obywatelstwo, ponieważ jeśli chciałam żyć wolnym, otwartym życiem tak, jak chciałam, to w Rosji, niestety, nie mogłam tego zrobić - wyznała.
- Musiałam znaleźć inne miejsce. I zrobiłam to. Myślę, że każdy ma własne poglądy, własną drogę. To jest moje życie i to była moja decyzja o moim życiu. Nie wpłynęło to na nikogo poza mną - dodała (cytat za: sport24.ru).
Na wypowiedź tenisistki zareagował Aleksandr Tichonow, czterokrotny mistrz olimpijski w biathlonie. - Mogę tylko powiedzieć, że takie działania nie są nowością. Wszyscy, którzy uciekli z Rosji, zaczynają w ten sposób wyklinać swoją ojczyznę. Nie rozumiem tego z jednego prostego powodu. Kasatkina jest bogatą dziewczyną - stwierdził w rozmowie z serwisem vseprosport.ru.
Zobacz też: Beckerowi puścił hamulce. "Powinniśmy się spotkać ze Świątek na Ibizie"
Później 78-latek użył mocniejszych słów. - Urodziła się i wychowała tutaj. Więc przynajmniej niech milczy! A mówi, że nie lubi Rosjan, a w kraju nie ma wolności. Niech Bóg da jej tam w Australii pozostać wolnym człowiekiem, w co bardzo wątpię - grzmiał Tichonow.
Dla "nowej" ojczyzny Daria Kasatkina rozegrała dwa turnieje: zarówno w WTA 500 w Charleston, jak i w "tysięczniku" w Madrycie dotarła do trzeciej rundy.