Bośniak Damir Dżumhur i Włoch Mattia Bellucci nie mogli narzekać na losowanie I rundy turnieju ATP Masters 1000 w Madrycie. Mimo że obaj znajdują się dopiero w siódmej dziesiątce światowego rankingu, trafili na siebie nawzajem i jeden z nich miał okazję awansować do drugiej rundy prestiżowych rozgrywek w stolicy Hiszpanii.
Obu zawodników w rankingu ATP dzielą tylko trzy miejsca, co też było widać w bardzo wyrównanym pojedynku rozegranym w czwartek rano. Tenisiści rywalizowali ponad 2,5 godziny i choć pierwszy set padł łupem Bellucciego, to w dwóch kolejnych lepszy okazał się Dżumhur.
Bośniak ostatecznie zwyciężył 4:6, 6:4, 6:2 i to on awansował do kolejnej rundy, gdzie też nie mógł narzekać na drabinkę, bo wśród rozstawionych zawodników trafił na najniżej rozstawionego z numerem 32. Argentyńczyka Sebastiana Baeza.
W trakcie i tuż po meczu Dżumhur - Bellucci dochodziło do dziwnych scen. Gdy panowie zakończyli rywalizację, Bośniak zmierzał do Włocha, by podziękować mu za grę, a wówczas Bellucci, zamiast uścisnąć wyciągniętą dłoń rywala, wykonał swoją dziwny gest, który nie przypadł do gustu Dżumhurowi. Ten wobec dziecinnego zachowania swojego "olał" go i bez podania dłoni skierował się do własnej ławki.
Nie jest wykluczone, że dziwny gest Bellucciego był związany z tym, co się działo w trakcie meczu, gdy przy prowadzeniu 6:4, 1:0 jeden z punktów Włoch zdobył po... serwisie z dołu. Wówczas Dżumhur zgłosił sędziemu, że serwis został wykonany wtedy, gdy Bośniak nawet nie patrzył na swojego przeciwnika i poprosił o wideoweryfikację. Sędzia i tak przyznał punkt Bellucciemu, ale podrażniony Dżumhur odrobił stratę przełamania w drugim secie, by ostatecznie wygrać zarówno drugą, jak i trzecią partię, a w efekcie całe spotkanie.