Turniej WTA 1000 w Madrycie jest niezwykle ważny dla Igi Świątek. Musi go wygrać, jeśli chce obronić punkty za poprzedni sezon. Może też być dla niej mentalnym przełamaniem. W końcu na triumf w jakiejkolwiek imprezie czeka aż od czerwca 2024. Rywalizację rozpoczęła w czwartek. Choć odniosła zwycięstwo, to musiała się sporo namęczyć. Finalnie po ponad dwugodzinnej batalii pokonała 4:6, 6:4, 6:2 Alexandrę Ealę i awansowała do trzeciej rundy. I już w trakcie meczu z Filipinką dowiedziała się, kto będzie jej kolejną rywalką.
Przeciwniczkę Świątek wyłoniło starcie Lindy Noskovej z Marią Lourdes Carle. Mimo że było to dopiero pierwsze bezpośrednie spotkanie pań w historii, to faworytką była Czeszka. Wskazywał na to przede wszystkim ranking WTA - Noskova jest 31., a Argentynka 119.
Mimo wszystko, to Lourdes Carle lepiej rozpoczęła ten pojedynek. Już w trzecim gemie przełamała Czeszkę i była w stanie odpierać ataki. Wydawało się, że faktycznie może dojść do sensacji. Ba, w piątym gemie znów miała break pointy, ale tym razem ich nie wykorzystała. I to się na niej zemściło. Efekt? W gemie numer osiem Noskova doprowadziła do przełamania powrotnego, a zarazem wyrównania (4:4).
I choć później doszło jeszcze do trzech przełamań, to o jedno więcej zaliczyła wyżej notowana tenisistka, dzięki czemu wygrała 7:5. Argentynka może jednak pluć sobie w brodę. W 11. gemie, przy stanie 5:5 miała aż pięć break pointów, ale żadnego z nich nie zamieniła na przełamanie.
I przegrany pierwszy set ewidentnie podciął skrzydła Lourdes Carle. W drugim nie grała już na tak wysokim poziomie. Popełniała sporo błędów, do których zmuszała ją Noskova. Argentynce udało się urwać tylko jeden gem. W związku z tym to Czeszka wygrała 6:1 i cały mecz 2:0.
Zobacz też: Tak wygląda ranking WTA po tym, co zrobiła Świątek w meczu z Ealą.
Noskova awansowała do trzeciej rundy, a tam spotka się z Igą Świątek. Będzie to siódme bezpośrednie starcie tych pań. Lepszym bilansem może pochwalić się nasza rodaczka - aż pięć zwycięstw, przy tylko jednej porażce. Nigdy tenisistki nie stanęły jednak po przeciwnej stronie siatki na "mączce". To teoretycznie może stanowić dodatkową przewagę dla Polki.