Iga Świątek chciałaby powtórzyć wynik z 2024 roku, gdy w turnieju w Madrycie okazała się najlepsza. Pokonała wówczas Arynę Sabalenkę i udowodniła, że dobrze się czuje na ceglanej nawierzchni. Kibice mogli się zastanawiać, czy w tym roku osiągnie podobny wynik. Tymczasem już pierwsza przeszkoda okazała się dla niej niezwykle trudna. Filipinka Alexandra Eala postawiła trudne warunki.
Świątek przegrała pierwszego seta 4:6, a w takim samym stosunku wygrała drugą partię. Eksperci nie zamierzali jednak czekać na końcowe rozstrzygnięcie meczu. Postanowili wcześniej ocenić najlepszą polską tenisistkę. W ich słowach nie brakowało zasłużonej krytyki.
"Iga Świątek oddaje Alexandrze Eali za darmo 25 punktów. Z 35, jakie Filipinka zdobyła w całym pierwszym secie. Tak się nie da wygrać z nikim" - komentował dziennikarz Sport.pl Łukasz Jachimiak.
"To jest jeden z najgorszych meczów Igi Świątek od wygrania Roland Garros w 2020 roku" - komentował Jakub Seweryn ze Sport.pl.
"25 niewymuszonych błędów Igi Świątek w dziesięciu gemach... Skuteczność przy break pointach też poniżej optymalnego poziomu" - tak o postawie Polki pisał komentator Eurosportu Dawid Żbik.
"Mylne było wrażenie, że Świątek była samograjem na mączce. Po prostu stworzyła rewelacyjny duet z Tomkiem Wiktorowskim. Dziś męczy się na tej nawierzchni. Krążą legendy, że oczekiwania od Wima Fissette’a na Madryt, Rzym i Paryż to obronionych ok. 3000pkt. Ciemne chmury?" - zauważał Mateusz Ligęza z Radia ZET.
"6 kolejnych piłek oddała Iga Świątek własnymi błędami, podłączając rywalkę do prądu w trudnym momencie. Ależ zblokowana jest Polka. Niebywałe wręcz" - pisał Sebastian Parfjanowicz z "Przeglądu Sportowego".
Relacja z meczu Alexandra Eala - Iga Świątek dostępna jest w tym miejscu.