Petra Kvitova to była wiceliderka rankingu WTA i dwukrotna mistrzyni Wimbledonu, a ponadto finalistka Australian Open. Przez lata była gwiazdą światowego tenisa, ale od 2 października 2023 roku i porażki z Ludmiłą Samsonową w Pekinie nie pojawiała się na korcie. Tenisistka zaszła w ciążę, urodziła dziecko i postanowiła skupić się na wychowaniu pociechy. Pod koniec lutego zdecydowała się wrócić do gry, natomiast nie może wciąż odzyskać formy sprzed lat.
Czeszka fatalnie spisała się zarówno podczas zawodów w Austin, jak i w Indian Wells oraz Miami. Poniosła trzy bolesne porażki, wygrywając zaledwie dwa sety. Fani mieli nadzieję, że uda jej się przełamać fatalną serię podczas turnieju w Madrycie, w którym przecież trzykrotnie triumfowała w latach: 2011, 2015 oraz 2018. Tym razem zakończyła jednak rywalizację na pierwszej rundzie.
35-latka trafiła na Katie Volynets i było wiadomo, że nie będzie faworytką tego spotkania. Początek był bardzo chaotyczny, zawodniczki nie były w stanie utrzymać podania. Jako pierwszej udało się to Kvitovej, która prowadziła już nawet 4:1. Choć wydawało się, że do wygrania seta brakuje niewiele, to Czeszka przegrała pięć kolejnych gemów i poległa 4:6. Drugi set to był już popis Amerykanki, która, choć przy własnym serwisie miała sporo problemów, pewnie wygrała 6:0.
Tym samym Kvitova wciąż czeka na kolejne zwycięstwo w karierze. To już 570 dni, kiedy po raz ostatni mogła świętować triumf. Po powrocie nie wygrała jeszcze ani razu, ale mimo to wydaje się, że Czeszka będzie walczyła o to, by zbudować formę przed zawodami na ulubionej nawierzchni. "Wygląda na to, że próbuje dość do formy przed rozpoczęciem sezonu trawiastego, ale jest ciężko" - przekazał dziennikarz Jose Morgado.
Po zwycięstwie z Kvitovą Volynets zmierzy się w drugiej rundzie z Dianą Sznajder. Nie można wykluczyć, że niebawem trafi za to na Igę Świątek, która znajduje się w jej drabince. Nasza zawodniczka musi najpierw wyeliminować jednak jej pogromczynię z turnieju WTA w Miami Alexandrę Ealę.