Rozbita - to słowo powtarzali komentatorzy Canal+ podczas lutowego meczu Igi Świątek z Jeleną Ostapenko w Dosze, za sprawą którego przerwana została efektowna seria Polki. Sama seria jednak zeszła na dalszy plan. Bardziej bolało to, że był to piąty pojedynek tych tenisistek i po raz piąty wiceliderka światowego rankingu zeszła z kortu pokonana. W sobotnim ćwierćfinale w Stuttgarcie będzie jednak mogła liczyć na atut, którego nie miała we wcześniejszych konfrontacjach z Łotyszką.
Tylko trzy aktywne tenisistki, a cztery w historii, mogą się pochwalić korzystnym bilansem meczów ze Świątek. Zdecydowanie najefektowniejszy należy do Ostapenko, u której wynosi on 5-0, a w trzech przypadkach zwycięstwa były bardzo pewne. Łotyszka jest obecnie 24. rakietą świata, ale ze względu na tę historię pojedynków z Polką jej notowania w ich spotkaniach są znacznie wyższe, niż wskazuje na to miejsce w rankingu WTA. Potwierdziła to ponownie dwa miesiące temu w stolicy Kataru.
Pierwszy gem - Świątek serwuje, a Ostapenko zalicza cztery uderzenia wygrywające z returnu. W drugim dokłada trzy kolejne winnery. Będąca ekspertką Canal+ Paula Kania-Choduń określiła ten początek meczu jako brutalny. Ale zarówno ona, jak i występująca w tej samej roli inna była tenisistka - Klaudia Jans-Igancik - zgodnie stwierdziły, że 23-latka z Raszyna zbyt szybko się poddała.
- Jakby ten pierwszy gem pierwszego seta ustawił całe jej nastawienie do meczu - analizowała Jans-Igancik.
A Kania-Choduń dodała: - Nie lubię tego mówić, ale Iga wyglądała na trochę zagubioną. Wydaje mi się, że przede wszystkim to był stres związany właśnie z tym, że gra z Ostapenko, z którą przegrała już wielokrotnie. Ciężko się na to patrzyło - przyznała.
Łotyszce trzeba oddać, że grała świetnie. W swoim stylu, czyli bardzo agresywnie. O ile nieraz sprawia to, że notuje ogromną liczbę niewymuszonych błędów, to tym razem bardzo często umieszczała piłkę w polu gry. A Świątek bezradna odprowadzała tylko piłkę wzrokiem. Obserwatorzy jednak zwracali też uwagę, że nieraz rywalce zadanie ułatwiała. Bo zamiast próbować zmusić ją do biegania grała przez środek kortu. A starsza o cztery lata przeciwniczka tego dnia takich prezentów zwykle nie marnowała.
Po siedmiu gemach Polka sięgnęła po ręcznik, ale chłodzenie głowy i zachowywanie przez dłuższy czas kamiennego wyrazu twarzy nie wystarczyło, by zmieniła się sytuacja na korcie. Po godzinie sfrustrowana dała upust emocjom, rzucając rakietą. Po chwili znów sięgnęła po ręcznik, ale i tym razem nie nastąpił zwrot akcji. Ostapenko zaś po kolejnych ważnych punktach uśmiechała się szeroko i zaciskała pięść.
Łotyszka zwróciła też na siebie dodatkowo uwagę słowami, które wypowiedziała tuż po efektownym zwycięstwie nad Polką. - Byłam dość pewna tego, że ją pokonam, bo mierzyłyśmy się wiele razy i wiem, jak grać przeciwko niej - rzuciła zadowolona ekscentryczna zawodniczka.
Potem w wywiadzie dla polskiego oddziału Canal+ zapewniała z uśmiechem, że może grać jeszcze lepiej. I to tym stwierdzeniem mocno naraziła się Wojciechowi Fibakowi. Słynny przed laty tenisista w rozmowie ze Sport.pl nie krył oburzenia.
- Ten tupet jest już chyba na granicy arogancji i dlatego nie jest specjalnie lubiana i szanowana w tourze. Zagrała doskonały, kosmiczny mecz, a mówi, że potrafi grać jeszcze lepiej. Nie jest to miłe. Szczególnie dla przeciwniczki, która została rozbita. A mowa przecież o najlepszej tenisistce ostatnich lat. I to jeszcze w wywiadzie dla polskiej stacji. Jaki to jest poziom tupetu. Wyjątkowo nie fair w stosunku do Igi. To co, miało być 6:0, 6:0? - denerwował się były tenisista.
A po chwili wskazał, jak - jego zdaniem - powinna się w tej sytuacji zachować Ostapenko. - Powinna uśmiechnąć się i powiedzieć: "Przepraszam, kolejny raz wygrałam z Igą. Trafiałam, grałam wymarzony tenis. Sama nie wierzę, że udawało mi się kolejny, kolejny i kolejny raz atakować serwis Igi oraz wygrywać bezpośrednio punkty". Coś takiego. Tak powinna to skomentować zgodnie z zasadami fair play - ocenił.
Łotyszka za sprawą tej wygranej przerwała serię zwycięstw Świątek w Dosze. Ta skończyła się na 15 meczach (triumfowała tam w latach 2022-24). Był to także czwarty z rzędu ich pojedynek na korcie twardym. Wcześniej rywalizowały raz na innej szybkiej nawierzchni, czyli trawie. I to właśnie w tym, że teraz zmierzą się na ziemi, ulubionym rodzaju kortu Polki, nadziei upatrują fani tej ostatniej.
- Gdyby nawierzchnia była wolniejsza, Iga byłaby w stanie dobiec do tych atomowych returnów. Na korcie ziemnym stawiam na Igę. Zagrania Łotyszki nie będą miały tam już takiej mocy. W kolejnych meczach z Polką wciąż będzie próbować cały czas atakować, ale może nie być już tak skuteczna. Na pewno nie będzie - zapewniał dwa miesiące temu Fibak.
Ale haczyk polega na tym, że mączka w Stuttgarcie jest specyficzna i - jak na taki typ kortu - szybka. Świątek triumfowała na niej już w latach 2022-23. Czy takie warunki sprawią, że pokona wreszcie Ostapenko? Przekonamy się już w sobotnie popołudnie. Mecz ten najprawdopodobniej rozpocznie się po godz. 14.