Za kogo w tym meczu powinna była trzymać kciuki Iga Świątek? Dobre pytanie, bo zależy jak na to spojrzeć. Czy lepiej uniknąć starcia z Ostapenko, bo jak się ma z kimś bilans 0-5, to lepiej jednak na kogoś takiego nie wpadać, czy może właśnie chcieć starcia z Łotyszką, żeby w końcu ją ograć? Pamiętajmy, że Świątek nigdy nie grała z Jeleną na swojej ulubionej mączce, więc może na tej nawierzchni byłoby inaczej.
Tak czy inaczej, Ostapenko musiała najpierw ograć Navarro. A że z Łotyszką nigdy nie wiadomo, czy zagra jak mistrzyni wielkoszlemowa, czy jak zawodniczka spoza Top 100 rankingu WTA, trudno było wskazać faworytkę. Sama Amerykanka najwyższej formy też nie miała, bo w ostatnich sześciu meczach jej bilans to 3-3. Zaś z samą Ostapenko nie spotkała się nigdy wcześniej.
Pierwszy set okazał się bardzo zacięty. Łotyszka grała w swoim stylu, czyli pełna moc i oby się udało, zaś Navarro robiła, co mogła, by nie dać się rywalce rozpędzić. Wychodziło jej to z różnym skutkiem. Męczyła się przy własnym podaniu, Ostapenko trafiała sporo agresywnych returnów i dyktowała warunki wielu wymian.
W efekcie Łotyszka aż trzykrotnie przełamała rywalkę, choć raz ta bardzo mocno jej pomogła dwoma podwójnymi błędami serwisowymi. Amerykanka dwukrotnie odrabiała straty, jednak gdy straciła serwis przy stanie 5:5, nie była już w stanie nic poradzić. Partia padła łupem Ostapenko (7:5). Łotyszka znalazła się o krok od szóstego w karierze starcia z Igą Świątek. Igą, która wraz z Wimem Fissette uważnie obserwowała całe spotkanie z trybun.
W drugim secie obraz meczu zbytnio się nie zmienił, choć stał się jeszcze bardziej wyrównany i nie było aż tyle przełamań. Dość powiedzieć, że z pierwszych sześciu gemów aż w pięciu panie grały na przewagi. Właśnie w tym szóstym Navarro wykorzystała trzeciego breakpointa i zyskała bezcenną zaliczkę. Oraz kluczową dla losów całego seta, bo od tamtego momentu Ostapenko nieco się rozregulowała, zaczęła popełniać więcej prostych błędów. W efekcie to Navarro wygrała tę partię 6:3.
Ponad 100 minut zajęło tenisistkom rozegranie tych dwóch setów. I nie zanosiło się, że mecz ten przyspieszy. Bo w trzecim secie nawet jak Ostapenko zaczęła niesamowicie, szybko przełamując Amerykankę, to ta już przy pierwszej okazji odrobiła stratę. Jednak wtedy w Łotyszce znów coś się obudziło. Zaczęła ponownie częściej trafiać, zdominowała rywalkę i od stanu 2:2 wygrała trzy gemy z rzędu. Tej przewagi nie zmarnowała i na sam koniec jeszcze raz przełamała Navarro, triumfując w całym spotkaniu.
Dwie godziny i dwadzieścia minut. Tyle wojowały ze sobą Ostapenko i Navarro, ale ostatecznie to Łotyszka zagra w ćwierćfinale. Zagra z Igą Świątek po raz szósty w karierze. Chcieliśmy większego wyzwania dla Polki niż Jana Fett, to mamy. Być może nawet największe, bo aspekt mentalny będzie dla Polki może nawet ważniejszy niż czysto sportowy, jeśli chce w końcu uporać się z szaleńczo ofensywną Ostapenko.