Agresja słowna, nękanie, poniżanie, mówienie, że "bez niego wciąż byłaby w Rosji i zbierałaby ziemniaki". To wszystko to liczne skandaliczne zachowania, których względem Jeleny Rybakiny miał dopuszczać się Stefano Vukov. WTA ogłosiło niedawno przedłużenie jego zawieszenia do roku, licząc od 31 stycznia 2025, bazując na przeprowadzonym w tej sprawie śledztwie. Jakby tego wszystkiego było mało, w ustaleniach ów śledztwa sugerowano nawet, że Vukov i Rybakina mieli spać w jednym pokoju podczas Australian Open.
Sprawa Kazaszki i jej trenera to jedna z najbardziej wstrząsających historii ostatnich lat w tenisie. Rybakina zwolniła go w zeszłym roku i zatrudniła Gorana Ivanisevicia. Jednak wraz z początkiem stycznia Vukov wrócił do jej teamu, co w dłuższej perspektywie spowodowało nie tylko odejście Ivanisevicia, ale też choćby jej agenta. Mimo to Kazaszka regularnie broni Chorwata w mediach i nie zgadza się z decyzją WTA. Niektórzy zaczynają ją wręcz podejrzewać o syndrom sztokholmski.
Tak czy inaczej, zamieszanie wokół tenisistki zdaje się nie mieć końca, a dyskusja będzie trwać. O sprawę Rybakiny została zapytana nawet Iga Świątek w rozmowie z dziennikarzami przed turniejem WTA 1000 w Dubaju. Polka nie chciała się nad tym zbyt długo rozwodzić, ale jasno dała do zrozumienia, co o tym wszystkim sądzi.
- Myślę, że każdy powinien szanować decyzję WTA, bo wierzę, że śledztwo przeprowadzono zgodnie z wszelkimi zasadami. Każdy trener, osobisty czy nie, powinien przestrzegać zasad etyki jeśli chce być częścią touru WTA. Mam nadzieję, że federacja robi wszystko, by stworzyć dla nas bezpieczne środowisko - powiedziała nasza reprezentantka.