Siedem gemów straconych z Kateriną Siniakovą, dwa z Rebeccą Sramkovą, zaledwie jeden w starciu z Emmą Raducanu, a także z Evą Lys i trzy z Emmą Navarro. Tak wyglądał bilans Igi Świątek w drodze do półfinału Australian Open. Wydawało się, że nikt nie zatrzyma Polki w drodze do pierwszego finału w Melbourne. A jednak! Murem nie do przebicia okazała się Madison Keys.
Mecz miał bardzo wyrównany przebieg, może poza drugim setem, w którym Świątek dała się rozbić rywalce. Dowód? Urwała Amerykance zaledwie jeden gem. To była partia do zapomnienia po pierwszej dość wyrównanej i wygranej przez Polkę (7:5). O losach spotkania zadecydował trzeci set. I choć 23-latka miała piłkę meczową, to jej nie wykorzystała i mogła sobie pluć w brodę. Bo później Keys wygrała w tie-breaku (10-8).
Był to niezwykle trudny mecz zarówno dla Polki, jak i Amerykanki. - Dla nas obu to była wojna nerwów, obie naciskałyśmy - podkreślała Keys podczas wywiadu na korcie. Nieco więcej opowiedziała też na konferencji prasowej. Tam zabrała głos w sprawie Świątek. Padło bowiem pytanie: co jest najtrudniejszą rzeczą, grając przeciwko Idze? Czy to jej siła, czy są też inne aspekty, które ją wyróżniają? - Myślę, że to, co najbardziej imponujące, to jej mentalność i zdolność dążenia do celu, niezależnie od wyniku - zaczęła Keys.
Zobacz też: Spojrzenia Świątek wszystko zdradzały. Kibice aż zakrywali usta.
- Prezentuje nieustraszony tenis i potrafi grać naprawdę dobrze w taki sposób. Uważam, że to wyjątkowe, ponieważ od wielu ludzi oczekuje się, że w trudnych momentach zagrają bardziej zachowawczo albo nieco się wycofają, a z Igą wiesz, że tego nie zrobi. Dlatego uważam, że to nie tylko imponujące z jej strony, ale nakłada więcej presji na przeciwniczki, które zawsze muszą się postarać, by wygrać punkt, bo ona nigdy nie będzie grać biernie i nie da Ci łatwego punktu - kontynuowała, komplementując Polkę.
Czy w takim razie Świątek jest dla niej punktem odniesienia? Okazuje się, że tak i stara się czerpać z jej gry, jak najwięcej. Ba, jak przyznała, próbuje nawet... naśladować Polkę w jednym aspekcie. - Zawsze byłam pod wrażeniem, jak ona to robi. I jest jedna rzecz, którą chciałam spróbować, by być lepsza. To, by nie grać zbyt pasywnie przy ważnych piłkach i spróbować naśladować sposób, w jaki ona ufa swojej grze i do niej dąży - podkreślała.
Teraz przed Keys finał Australian Open. W nim zmierzy się z Aryną Sabalenką. Można spodziewać się, że Świątek będzie kibicować własnej pogromczyni. W końcu zwycięstwo Amerykanki pozwoli Polce znacząco zniwelować stratę do Białorusinki w rankingu WTA. Wówczas będzie ona wynosić niespełna 200 punktów. W przypadku triumfu Sabalenki będzie oscylować w granicach tysiąca "oczek". Finał w sobotę 25 stycznia.