Iga Świątek zadebiutowała w cyklu WTA dokładnie 15 stycznia 2019 r. W dniu debiutu miała 17 lat, siedem miesięcy i 15 dni. Nieco młodsza w debiucie była Agnieszka Radwańska - miała 17 lat, miesiąc i 27 dni.
Obu Polkom jednak daleko do Madison Keys, która w tourze debiutowała mając 14 lat. Wystąpiła wtedy w turnieju WTA International Series w Ponte Beach i pokonała nawet Rosjankę Ałłę Kudriawcewą, notowaną wtedy na 82. miejscu w światowym rankingu. Słowem: zachwycała od pierwszego dnia w tourze.
W czwartek Keys zagra o swój drugi wielkoszlemowy finał. W US Open w 2017 r. przegrała ze Sloane Stephens. W Melbourne jej rywalką będzie Iga Świątek. Aktualny bilans (4-1 dla Polki) jasno wskazuje na to, że Świątek to jedna z najbardziej niewygodnych rywalek dla Keys.
W zeszłorocznym ćwierćfinale turnieju w Rzymie Świątek wygrała 6:1, 6:3, a Keys wpadła w szał. Nie tylko krzyczała, ale też kopała i rzucała rakietą. "Naprawdę przykry był obrazek na zakończenie czwartego gema drugiego seta. Po podwójnym błędzie serwisowym Keys ze złości cisnęła rakietą w kort, a po chwili jeszcze tę rakietę kopnęła" - pisał Łukasz Jachimiak ze Sport.pl.
Aż trzy z pięciu pojedynków między Świątek a Keys odbyły się na mączce. Wszystkie wygrała Polka. - Jak to jest grać z Igą na mączce? Do bani. Dlaczego? Ponieważ jest bardzo dobra. Porusza się bardzo dobrze po korcie ziemnym. Potrafi w kółko resetować się po każdym punkcie, więc tak naprawdę nigdy nie możesz przejąć inicjatywy. Ona ciągle wywiera na tobie presję - opowiadała Keys w trakcie turnieju w Strasbourgu.
29-letnia Keys jest już pewna powrotu do czołowej dziesiątki rankingu WTA. To dla niej powrót po ponad dwuletniej przerwie - ostatni raz była tam notowana 8 stycznia 2023 r. Gdyby wygrała ze Świątek, to może wskoczyć nawet na ósme miejsce.
Frances Tiafoe nazywa ją "mamą", mimo że Amerykanka ma dopiero 29 lat i nie ma jeszcze potomstwa. W ten sposób rodak Keys opisał jej tenisową długowieczność. Od 2014 r. niemal rokrocznie Keys meldowała się w co najmniej jednym finale turnieju WTA w sezonie, choć naturalnie bywały gorsze okresy.
W tym roku Keys wygrała już turniej w Adelajdzie po trzysetowym boju w finale z Jessiką Pegulą, a w poprzednim sezonie wygrała z Danielle Collins w finale w Strasbourgu.
Keys gra w tourze nieprzerwanie od ponad 15 lat, co jest wynikiem porównywalnym z karierą Martiny Hingis. W lutym Keys skończy 30 lat, ale nie ma zamiaru kończyć kariery.
- Pewne rzeczy się zmieniają. Myślę, że teraz 30 lat i więcej nie oznacza końca kariery. Mój najlepszy tenis jest przede mną. Oczywiście czuję, że się starzeję, a wszyscy inni młodnieją. Doszłam do punktu, w którym czuję, że prędkość piłki u innych też jest wyższa - mówiła Keys, cytowana przez oficjalną stronę WTA.
Na początku kariery Keys grała w tenisa z soczewkami kontaktowymi, dzięki którym lepiej widziała wydarzenia w trakcie meczu i np. mogła lepiej ocenić odległość zagranej piłki. Z kolei za swoją wypłatę za pierwszy wygrany mecz w WTA Amerykanka kupiła telefon komórkowy.
Z rozwojem kariery Keys otworzyła się na zmiany, bo, jak sama przyznaje, wcześniej sama myśl o dokonaniu rewolty była przerażająca. Stara technika serwowania musiała odejść w zapomnienie, gdy w 2024 r. opuściła AO przez kontuzję barku, a potem zakończyła start w Wimbledonie na czwartej rundzie ze względu na uraz ścięgna podkolanowego. W poprzednim sezonie zagrała zaledwie 36 meczów.
Uraz z Wimbledonu sprawił też, że Keys skorzystała z pomocy psychologa. - Po kontuzji musisz odbudować zaufanie do swojego ciała. Spotkania z terapeutą sprawiły, że czas spędzony na korcie był o wiele przyjemniejszy - mówiła magazynowi "Self". Poza tym Keys stara się medytować, by zachować spokój.
Keys może być więc drogowskazem dla Świątek - zwłaszcza pod względem zachowania długowieczności.
W Stanach Zjednoczonych szybko zdali sobie sprawę, jak wielki potencjał posiada Keys. Gdy Serena Williams pokonywała ją w półfinale Australian Open w 2015 r., mówiła otwarcie: - To był zaszczyt zagrać z kimś, kto będzie numerem jeden. Petra Kvitova dodawała, że Keys to zawodniczka na czołową dziesiątkę rankingu. Spore pochwały spłynęły też od Martiny Navratilovej.
- Pracowałam wtedy jako konsultantka w sztabie Agi Radwańskiej, a ona trenowała z Madison przed turniejem. Uderzała piłkę tak mocno. Nie sądziłam, że ktokolwiek inny niż Maria Szarapowa i Serena Williams to potrafi. Jej ramię było niczym proca. Wydaje mi się, że Madison sama wie, że jej miejsce jest na szczytach rankingu - tłumaczyła 18-krotna mistrzyni Wielkich Szlemów.
Od 10. do 17. roku życia trenerem Keys był John Evert, współzałożyciel tenisowej akademii w Boca Raton na Florydzie. Madison trafiła tam w trakcie jednej z letnich kolonii. W dzieciństwie ćwiczyła balet, ale gdy zauważyła strój Venus Williams w telewizji, postanowiła zostać tenisistką. I szybko stała się czołówką w USA w swojej kategorii wiekowej.
- Tylko niebo jest limitem dla Madison. Kiedy do nas przyszła, była pewnie dwa-trzy poziomy niżej od reszty. Widziałem w niej dużą, wysoką, silną, wybuchową zawodniczkę. Jej atuty fizyczne były widoczne od początku - mówił John Evert. - Pod względem mocy Keys dorównuje Serenie, jest do niej najbardziej zbliżona pod względem serwisu - dodał Chris Evert.
Zobacz też: Kiedy gra Iga Świątek? Gdzie oglądać półfinał Australian Open? [TRANSMISJA NA ŻYWO]
Co uchodziło za atut Keys? Przede wszystkim siła serwisu, a także moc uderzeń z głębi kortu. Swego czasu Keys określano zawodniczką z najlepszym forhendem w tourze, co mówiła m.in. Karolina Pliskova. - W akademii nie lubiłam grać długich wymian i uderzać z głębi kortu, więc wbiegałam pod siatkę i próbowałam grać wolejem - wspomina Keys. W kolejnych latach Keys poprawiła pracę na nogach i zaczęła grać bekhend z prędkością podobną do forhendu.
Teraz Keys jest jedną z bardziej doświadczonych tenisistek w tourze. - Co się zmieniło od 2015 roku? Na pewno gram trochę mądrzej. Prawdopodobnie jestem trochę mniej nieustraszona - ujawniła. - 20 lat temu wszyscy, którzy się przebijali, byli dużo młodsi. Teraz mistrzowie się starzeją, a niektórzy osiągają szczyt w wieku 24-26 lat - dodała Amerykanka.
Świątek i Keys łączy też Wim Fissette. Belg rozpoczął współpracę z Amerykanką 5 grudnia 2014 r. i potrwała ona... sześć dni. Fissette miał pomagać Keys przy turniejach w Europie, natomiast Lindsay Davenport - jako konsultantka w Stanach Zjednoczonych. W tej samej roli teraz Agnieszka Radwańska pracuje w sztabie Magdy Linette.
Duet Fissette - Davenport miał wspólnie pojawić się w boksie Keys przy turniejach wielkoszlemowych. Praca jednak zakończyła się błyskawicznie. Miejsce Fissette'a zajął Jonathan Leach, mąż Lindsay Davenport.
Fissette nie był długo na bezrobociu, bo w połowie lutego 2015 r. zasilił sztab Wiktorii Azarenki. Dlaczego tak szybko zakończyła się współpraca Fissette'a z Keys? Do dziś nie wiadomo.
Aktualnie trenerem Keys jest jej mąż, Bjorn Fratangelo, były tenisista z czołowej setki rankingu ATP. Jedna ze współprac Amerykanki potrwała trzy dni dłużej w porównaniu do Fissette'a. Dokładnie dziewięć dni trenerem Keys był legendarny Mats Wilander. Wilander od początku mówił o ogromnym potencjale Keys. Rezygnacja nastąpiła jednak z jego inicjatywy.
Teraz Fissette ma pomóc Świątek rozpracować Keys w drodze do finału Australian Open. Mecz Świątek - Keys o finał Australian Open odbędzie się w czwartek około godz. 11:00-11:30 czasu polskiego. Relacja tekstowa na żywo w Sport.pl i w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.