Iga Świątek bardzo dobrze rozpoczęła sezon 2025. W minionym tygodniu rywalizowała w United Cup, gdzie wygrała trzy spotkania singlowe, w tym z Jeleną Rybakiną. W dużej mierze to właśnie 23-latce reprezentacja Polski zawdzięczała awans do finału. Na tym etapie rywalizacji druga rakieta świata przegrała z Coco Gauff, co ostatecznie przesądziło o srebrnym medalu Biało-Czerwonych. Teraz przed Świątek pierwsze wielkie wyzwanie w 2025.
Mowa o Australian Open. Odbyło się już losowanie drabinki. W I rundzie Polka zmierzy się z Kateriną Siniakovą. Będzie to pierwsze starcie tych pań, ale nie ulega wątpliwości, że to Świątek będzie faworytką. Już w piątek okazało się, że ten pojedynek odbędzie się drugiego dnia zmagań, a więc w poniedziałek 13 stycznia. Nie wiadomo było, o której godzinie.
Teraz wszystko stało się jasne. Pojawił się już oficjalny plan gier, zgodnie z którym starcie Świątek z Siniakovą będzie drugim tego dnia na John Cain Arena. Tam start rywalizacji zaplanowano na godzinę 1:00 w nocy czasu polskiego. To oznacza, że Świątek z Siniakovą pojawią się na korcie nie wcześniej niż o 3:30, ponieważ przed nimi zagrają Stefanos Tsitsipas i Alex Michelsen, którzy mogą stoczyć aż pięciosetowy bój. To złe wiadomości dla kibiców znad Wisły, którzy będą musieli wcześnie nastawić budziki.
Tego dnia na korcie pojawią się też inne reprezentantki Polski. Pierwszą z nich będzie Magda Linette. 32-latka zagra z Moyuką Uchijimą. To spotkanie odbędzie na korcie numer sześć i rozpocznie się o godzinie 1:00 czasu polskiego, a więc wcześniej niż Świątek.
Zobacz też: Raducanu w strachu po tym, co stało się Idze Świątek. Odmówiła leczenia.
Nieco wcześniej od drugiej rakiety świata zmagania powinna rozpocząć też Magdalena Fręch. 27-latka zmierzy się z Poliną Kudermetovą na korcie numer 13. Będzie to drugie spotkanie od godziny 1:00, ale przed nimi wystąpi para Leolia Jeanjean - Jodie Burrage, a więc między paniami rozegrane zostaną maksymalnie trzy sety.
Świątek liczy na zdecydowanie lepszy występ niż przed rokiem. Wówczas odpadła już w III rundzie, dość niespodziewanie ulegając Lindzie Noskovej. Będzie to dla niej ważny turniej, ponieważ może dać jej prowadzenie w rankingu WTA. Najlepszym scenariuszem byłaby wygrana całej imprezy. Wtedy niezależnie od osiągnięć Aryny Sabalenki, to Polka wróci na szczyt zestawienia. O tym, czy tak się stanie, przekonamy się w kolejnych dniach.