Iga Świątek w pierwszej rundzie tegorocznego Australian Open zmierzy się z Kateriną Siniakovą. Czeszka to 46. zawodniczka świata, ale dużo lepiej prezentuje się w deblu, gdzie obecnie prowadzi w rankingu WTA. Obie panie spotkały się w listopadzie na korcie w meczu deblowym w ramach rywalizacji Polska - Czechy. Wtedy nasze tenisistki były górą i awansowały do historycznego półfinału rozgrywek Billie Jean King Cup.
Siniakova z racji specjalizacji świetnie gra przy siatce, a jak na fakt, że łączy dwie konkurencje tenisowe to nieźle radzi sobie także w singlu. Co ciekawe, Polka i Czeszka w grze pojedynczej jeszcze ze sobą nie grały. Świątek będzie wyraźną faworytką do awansu do drugiej rundy.
Dla naszej tenisistki losowanie pierwszej w tym roku imprezy wielkoszlemowej jest udane. Uniknęła na swojej drodze wielu groźnych nazwisk. W ewentualnym półfinale mogła trafić na Coco Gauff, z którą niedawno przegrała w finale United Cup w ramach rywalizacji z Amerykanami. W połówce wiceliderka rankingu ma z kolei m.in. Jelenę Rybakinę i Jasmine Paolini.
Czytaj także: Niepokojące słowa o Świątek przed AO
Rybakina niedawno uległa Świątek - także w ramach drużynowych rozgrywek w Australii. Trwa zamieszanie wokół Kazaszki, gdy ogłosiła, że jej były trener Stefano Vukov wraca do teamu. Chorwat nie otrzymał akredytacji na Australian Open, ma być zawieszony przez WTA. Nie wiadomo, co w takiej sytuacji z nowym szkoleniowcem Goranem Ivaniseviciem.
Paolini z kolei to rewelacja poprzedniego sezonu, dziś czwarta rakieta świata. Wszyscy zastanawiają się, czy zdoła powtórzyć znakomite wyniki z 2024, gdy doszła m.in. do finału Wimbledonu i Roland Garros. W Paryżu przegrała dopiero z Igą Świątek, a z Polką ma ogólny bilans 0:3.
Dopiero w półfinale mogłaby Iga Świątek trafić na Danielle Collins, o której ostatnio znów głośno w związku z jej prowokacyjnymi zachowaniami wobec Polki. Collins miała kończyć karierę w ubiegłym sezonie, ale zmieniła zdanie. Jej forma, podobnie jak postępowanie poza kortem, to także zagadka.
Potencjalne rywalki w ćwierćfinale (m.in. Emma Navarro, Daria Kasatkina) czy czwartej rundzie (Anna Kalińska, Wiktoria Azarenka) wydają się być absolutnie w zasięgu naszej tenisistki. Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę, że w imprezach wielkoszlemowych na kortach twardych Polka nie zawsze gra na miarę swoich możliwości, a rok temu odpadła w Melbourne w trzeciej rundzie z Lindą Noskovą.
Teoretycznie najtrudniej w drodze do półfinału Świątek może mieć w trzeciej rundzie. Możliwe rywalki na tym etapie turnieju to m.in. Amanda Anisimova, Emma Raducanu oraz Jekaterina Aleksandrowa. Amerykanka rok temu pokonała w Kanadzie Sabalenkę, w pojedynczych meczach bywa groźna. Raducanu, jeśli jest zdrowa i skupiona na karierze, także bywa niebezpieczna. To w końcu mistrzyni US Open 2021. Najtrudniejsze wyzwanie może stanowić Aleksandrowa.
Rosjanka ma niezły bilans z Polką (2:3), a w dodatku wygrała ich ostatnie spotkanie w Miami wiosną ubiegłego roku. Aleksandrowa lubi grać na szybkich nawierzchniach, prezentuje ofensywny styl. Pytanie jednak o jej obecną dyspozycję, bo przed Australian Open odpadła szybko zarówno z turnieju w Brisbane, jak i Adelajdy. To 27. rakieta świata, pierwsza rozstawiona tenisistka, z jaką Świątek może w tym roku zmierzyć się w Melbourne.
To też zupełnie inne losowanie dla Świątek w porównaniu do Australian Open 2024. Wtedy już w drugiej rundzie trafiła na Danielle Collins, z którą przegrywała w trzecim secie 1:3. Ostatecznie pokonała Amerykankę, ale w kolejnym spotkaniu zatrzymała ją młoda Linda Noskova. Dawno już Polka miała tak korzystnej drabinki w Wielkim Szlemie.
Magdalena Fręch (24. WTA) musi poczekać na nazwisko pierwszej rywalki do czasu zakończenia kwalifikacji. Być może będzie to Maja Chwalińska, która w czwartek rano czasu polskiego awansowała do turnieju głównego. Chwalińska może trafić nie tylko na Fręch, ale także m.in. na Jasmine Paolini, Danielle Collins, Martę Kostiuk czy Annę Kalińską. Drugi raz zagra w imprezie głównej Wielkiego Szlema po Wimbledonie 2022.
Fręch z kolei pierwszy raz w karierze jest rozstawiona w imprezie wielkoszlemowej. Dzięki temu dopiero w trzeciej rundzie może trafić na inną rozstawioną i w tym wypadku mogłaby to być nastoletnia Rosjanka Mirra Andriejewa albo m.in. Magda Linette.
Polki znalazły się blisko siebie w drabince. Linette (38.) zacznie zawody od starcia z Japonką Moyuko Uchijimą (63). Już drugiej rudzie może trafić na Andriejewą, która błyszczała formą w sezonie przygotowawczym i jest uznawana za jeden z największych talentów kobiecego tenisa. Miejmy nadzieję, że nasze tenisistki będą w stanie powtórzyć swoje najlepsze wyniki z Australian Open. Magdalena Fręch rok temu doszła do czwartej rundy, Magda Linette dwa lata temu aż do półfinału. Teraz ta druga jest wspierana w Australii przez Agnieszkę Radwańską w roli konsultantki.
Szczęścia w losowaniu nie miał Hubert Hurkacz (18. ATP). Już w pierwszej rundzie trafił na Holendra Tallona Griekspoora. Grali ze sobą czterokrotnie, bilans to 2:2. Ich spotkania zwykle są bardzo zacięte, nie można wykluczyć pięciosetówki - na takim dystansie Hurkacz pokonał tego rywala dwa lata temu w drugiej rundzie w Paryżu.
W ewentualnej trzeciej rundzie w Melbourne Polak może rywalizować z Holgerem Rune albo nierozstawionymi Matteo Berrettinim lub Cameronem Norie. W 1/8 finału wiele wskazuje na to, że zmierzyłby się z Jannikiem Sinnerem. Włoch jest rozstawiony z „jedynką", to lider męskiego rankingu, obrońca tytułu z Melbourne. Dla Hurkacza występ w Australii ma spore znaczenie, bo rok temu dotarł tam do ćwierćfinału i broni sporej liczby punktów. W przypadku słabszego wyniku może znów spaść w zestawieniu ATP.
Forma Hurkacz rosła z meczu na meczu w niedawnym United Cup. Polak zmienił trenera, dziś prowadzi go duet Ivan Lendl - Nicolas Massu. Jeśli uda im się na ostatnich treningach poprawić dyspozycję tenisisty z Wrocławia, czwarta runda w Melbourne pozostaje realna. Mecz z Sinnerem to byłby absolutny hit tej części męskiej imprezy.
W męskiej drabince zobaczymy także pierwszy raz od US Open 2022 drugiego polskiego singlistę. Będzie to Kamil Majchrzak, który podobnie jak Maja Chwalińska przeszedł eliminacje. Majchrzak rok temu zaczynał od zera, gdy wracał po sprawie dopingowej. Dziś jest już blisko top 100 rankingu ATP. Zostanie dolosowany do jednego z zawodników w pierwszej rundzie - to może być np. Andrej Rublow, Borna Corić, Jakub Mensik lub Kei Nishikori.
Wymagające losowanie ma za sobą również Aryna Sabalenka. Już w pierwszej rundzie zmierzy się ze Sloane Stephens, mistrzynią US Open 2017. Blisko Białorusinki w drabince są także m.in. Linda Noskova, Mirra Andriejewa czy Fręch i Linette. W ćwierćfinale Sabalenka może trafić na Qinwen Zheng, mistrzynię olimpijską z Paryża, a w półfinale na Coco Gauff. W tej połówce drabinki są także chociażby Jessika Pegula, Karolina Muchowa, Paula Badosa czy Jelena Ostapenko.
Wielkoszlemowy turniej w Melbourne rusza od niedzieli 12 stycznia. Transmisje w Eurosporcie oraz na platformie Max. Relacje w Sport.pl. Zawody potrwają do 26 stycznia.