Aryna Sabalenka wyrosła na główną rywalkę Igi Świątek. Dwukrotnie odbierała Polce prowadzenie w rankingu WTA. Pierwszy raz miał miejsce we wrześniu 2023 roku, ale na szczycie Białorusinka utrzymała się zaledwie przez osiem tygodni. O wiele skuteczniejszy atak przypuściła w minionym sezonie. Jeszcze przed WTA Finals wyprzedziła 23-latkę i na czele pozostaje do dziś.
I udowadnia, że szybko miejsca nie odda. W poprzednim tygodniu triumfowała w WTA 500 w Brisbane i tylko powiększyła przewagę nad Świątek. Wielu ekspertów zachwyca się jej stylem gry i pewnością siebie. - Stanowi zagrożenie na każdym korcie - mówiła Martina Navratilova. Tym bardziej szokuje wyzwanie Sabalenki, którym podzieliła się w rozmowie z harpersbazaar.com.au.
- Dotarcie do tego miejsca, w którym obecnie się znajduje, zajęło mi wiele czasu i wymagało ode mnie wielu poświęceń. To się nie stało za pomocą kliknięcia - zaczęła. W dalszej części wywiadu Białorusinka wróciła wspomnieniami do jednego z najtrudniejszych momentów w życiu. Wyznała, że myślała o... porzuceniu rakiety. Powodem był głównie jeden element gry, z którym całkowicie sobie nie radziła. O co konkretnie chodzi?
- Musiałam wykazać się dużą odpornością. Byłam naprawdę blisko, żeby powiedzieć: "Ok, to koniec". Miało to miejsce mniej więcej dwa, trzy lata temu. Wtedy non stop popełniałam podwójne błędy serwisowe i wydawało się, że wszystko zmierza w złą stronę. Wówczas w mojej głowie pojawiły się myśli: "Ok, to ten moment, kiedy należy się poddać i odejść... na emeryturę" - wyjawiła Sabalenka.
I faktycznie w tamtym okresie Białorusinka miała ogromne kłopoty z serwisem. Dowód? W 2022 roku popełniła aż 428 podwójnych błędów. A ile popełniła zawodniczka z drugą najwyższą liczbą? 277, a więc o 151 mniej od Sabalenki. Co jednak sprawiło, że obecnie pierwsza rakieta świata pozostała w tourze?
Zobacz też: "Koszmar Świątek" brutalny dla Fręch. Było 6:4, a potem demolka.
- Uświadomiłam sobie, że za bardzo kocham ten sport. Wiele też dzieje się za kulisami, z czego nie byłam w stanie zrezygnować. Postanowiłam, że pozostanę silna i spróbuję zastosować coś innego, co pomoże rozwiązać mi problem. I sądzę, że to był właśnie punkt zwrotny w mojej karierze - spuentowała.
I w kolejnych latach rzeczywiście Sabalenka uporała się z tym kłopotem. Choć nadal zdarzają jej się problemy w polu serwisowym, to jest ich już zdecydowanie mniej. Białorusinka jest pewniejsza, a przede wszystkim dokładniejsza. To też pozwoliło jej trzykrotnie wygrać turniej wielkoszlemowy - dwa razy Australian Open i raz US Open.
I teraz przed Sabalenką ważne wyzwanie, a więc obrona tytułu w Australian Open. Białorusinka musi uważać, bo na jej potknięcie czyha Świątek. Tylko Polka może odebrać tenisistce prowadzenie w rankingu WTA już w styczniu. Obecnie panie dzieli 1536 punktów.