Jelena Rybakina znakomicie rozpoczęła sezon 2025, bo od trzech zwycięstw singlowych w United Cup. Dzięki temu znacząco przyczyniła się do awansu reprezentacji Kazachstanu do półfinału, eliminując po drodze obrońców tytułu, Niemcy. Popisała się też kilkoma znakomitymi akcjami, ale to nie o nich mówi się najwięcej, a o decyzji, jaką przekazała w Nowy Rok. "Z radością ogłaszam, że Stefano dołączy do drużyny w sezonie 2025" - pisała na InstaStory, co zszokowało niemal cały świat.
Dlaczego ta wiadomość wywołała takie poruszenie? To dlatego, że Stefano Vukow był już trenerem Rybakiny przez pięć lat i duet rozstał się przed ubiegłorocznym US Open. Wówczas mówiło się o burzliwych relacjach tej dwójki i o tym, jak bardzo negatywny wpływ na Kazaszkę miał szkoleniowiec. - Nie chcę używać ostrych słów, ale jego podejście jako jej mentora było niewłaściwe. Ludzie, którzy byli wokół niej, mówią, że nieustannie ją deptał, dosłownie wysysając z niej wszystko - ujawniła Sofia Tartakowa, dziennikarka.
Powrót Vukowa do sztabu Rybakiny zaskoczył nawet Pam Shriver. Legendarna tenisistka, zwyciężczyni aż 111 turniejów w grze podwójnej, w tym wielu wielkoszlemowych, opublikowała dość wymowny wpis na X. Można uznać, że przybrał on formę apelu. "To czas, by cały nasz sport w końcu przeciwstawił się widocznym nadużyciom i manipulacji zawodników przypominających kult. To bardzo smutna sytuacja. Modlę się za Jelenę Rybakinę" - podkreśliła Amerykanka.
Zobacz też: Świątek zrobiła to jako pierwszy człowiek na świecie! Brawo, brawo.
Opinię na temat powrotu Vukowa do pracy wyrazili też internauci. "Co to za syndrom sztokholmski?" - pytał jeden z nich. "Nie da się tego sensownie wytłumaczyć", "Zaniemówiłam..." - dodawali pozostali. Jak na razie nie wiadomo, jaką rolę w sztabie Kazaszki będzie pełnił Vukow. Pierwszym trenerem, póki co, jest Goran Ivanisević.
Teraz przed Rybakiną półfinał United Cup, ale nie wie jeszcze, z kim przyjdzie jej się zmierzyć. Rywal zostanie wyłoniony ze starcia Polski z Wielką Brytanią. Ta rywalizacja już trwa. Zapraszamy do śledzenia relacji tekstowej na stronie głównej Sport.pl i w naszej aplikacji mobilnej.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!