- Najważniejsze dla mnie było to, żeby udowodnić swoją niewinność - mówiła Iga Świątek 28 listopada, kiedy pojawił się komunikat o tym, że w jej organizmie wykryto śladowe ilości zakazanej trimetazydyny. - Było dużo płaczu, było dużo nieprzespanych nocy. Najgorsza była generalnie niepewność, nie wiedziałam, co się wydarzy z moją karierą i nie wiedziałam, jak ta sytuacja się skończy i czy będę mogła przez następny czas grać w ogóle w tenisa - opowiadała tenisistka w specjalnym nagraniu.
W drobiazgowym postępowaniu Świątek udowodniła, że trimetazydynę przyjęła nieświadomie i niecelowo, co zaowocowało tylko miesięcznym zawieszeniem. Polka nie wystąpiła przez to w trzech azjatyckich turniejach. Okazuje się jednak, że sprawa niedozwolonego środka wpłynęła również na najnowszy ranking WTA.
W poniedziałek pojawiła się aktualizacja zestawienia i pozytywną wieścią dla polskich kibiców był awans Mai Chwalińskiej, która niedzielę wygrała turniej WTA 125 w brazylijskim Florianopolis, dzięki czemu przesunęła się aż o 30 lokat w górę rankingu - z 158. na 128. miejsce. To jej najwyższa pozycja w karierze.
Ale na tym pozytywne wieści właściwie się kończą. Konsekwencje wykrycia trimetazydyny poniosła bowiem Świątek. Okazało się, że wiceliderce rankingu WTA odebrano punkty za WTA 1000 w Cincinnati, a więc za turniej, przed którym pobrano od niej próbkę i później wykazano w niej obecność niedozwolonej substancji. W amerykańskiej imprezie Polka doszła do półfinału, za który uzyskała 390 punktów - i tyle właśnie odjęto jej w najnowszym zestawieniu. Ostatecznie jednak jej strata do prowadzącej Aryny Sabalenki wzrosła nie o 390 punktów, a o 75. Teraz wynosi 1121 pkt. Jak to możliwe? To wytłumaczył prowadzący profil "Z kortu - informacje tenisowe" w serwisie X.
"Pierwsza część zawieszenia Igi potrwała od 12 września do 4 października. Polka nie mogła zatem zagrać w turniejach WTA 500 w Seulu, WTA 1000 w Pekinie i WTA 1000 w Wuhan. Gdy spojrzymy na rankingi z 2 i 9 grudnia, to w miniony poniedziałek Polce liczyło się jeszcze 21 turniejów, a obecnie - tylko 18. Można zatem przypuszczać, że zabrano Idze trzy 'zera', które pojawiły się po jej nieobecnościach we wspomnianych wcześniej lokalizacjach. To umożliwiło przywrócenie do rankingu 120 pkt za WTA 1000 w Miami i 195 pkt za WTA 500 w Stuttgarcie, które wypadły za przymusowe 'zera'. W związku z tym Iga zyskała 315 pkt" - czytamy.
Teraz przed Świątek przygotowania do kolejnego sezonu. Polka najprawdopodobniej oficjalnie zainauguruje go startem w Australian Open. Tam będzie miała do obrony punkty za III rundę i stanie przed szansą na odzyskanie prowadzenia w rankingu WTA.
Sabalenka w Australii będzie bronić tytułu. Jeśli Białorusince powinie się noga, a Polka zaprezentuje się solidnie, to wróci na czoło stawki. Wcześniej jednak wystąpi w World Tennis League i United Cup, ale te turnieje nie są liczone do klasyfikacji generalnej.