3 godziny i 28 minut morderczej walki. Największy sukces Polki w karierze!

To, co nie udało się Katarzynie Kawie w niedzielny wieczór, udało się Oliwii Lincer. 19-letnia Polka pokonała 7:6(9), 3:6, 6:3 Carlotę Martinez Cirez i wygrała turniej ITF W35 w Santo Domingo. To drugi zawodowy tytuł singlowy w jej karierze, ale ten jest zdecydowanie najcenniejszy. Nasza rodaczka lepiej wytrzymała wyniszczający bój z Hiszpanką i zachowała koncentrację w ostatnich gemach, co zaowocowało zwycięstwem.

W niedzielny wieczór aż dwie Polki miały szansę wywalczyć tytuł w rywalizacji singlowej. Najpierw do walki stanęła Katarzyna Kawa. 32-latka rywalizowała z Mayar Sherif w finale Challengera w Buenos Aires. Niestety po zaciętej walce i genialnym powrocie w drugim secie (przegrywała już 0:4, by wygrać kolejne sześć gemów z rzędu) musiała uznać wyższość Egipcjanki - 3:6, 6:4, 4:6. Na lepszy wynik liczyła za to Olivia Lincer, która grała o tytuł ITF W35 w Santo Domingo.

Zobacz wideo Iga Świątek wybrała nowego trenera. "Jestem bardzo podekscytowana"

Pierwszy set to była wojna nerwów. Bój wygrała Lincer

Polka bardzo dobrze spisywała się w turnieju. Dość gładkie zwycięstwo odniosła na start, kiedy to pokonała 6:3, 6:1 Marię Camilę Torres Murcię. Jednak w kolejnych meczach rywalki postawiły jej większy opór. Dość powiedzieć, że każdy pojedynek kończył się po zaciętej trzysetowej batalii, na szczęście za każdym razem zwycięskiej dla 19-latki.

W niedzielę stanęła więc przed szansą, by zgarnąć drugi zawodowy tytuł singlowy w karierze, ale ten miał być zdecydowanie najcenniejszy. Polka nie była jednak faworytką. Rywalizowała z Carlotą Martinez Cirez, rywalką notowaną o aż 297 miejsc wyżej. Mimo wszystko była w stanie dotrzymać kroku Hiszpance. Ba, sprawiła wielką sensację.

Pierwsze trzy gemy to dwa przełamania na korzyść Lincer. Prowadziła już 3:0. Później w jej grę wdała się nerwowość i rywalka szybko odrobiła straty (3:3). Do kolejnych przełamań doszło w gemie numer 11 i 12. Tym samym konieczne było rozegranie tie-breaka. W nim zdecydowanie lepiej radziła sobie Hiszpanka. Dość powiedzieć, że miała aż trzy piłki setowe. Tyle tylko, że żadnej z nich nie wykorzystała, co szybko się na niej zemściło. Polka wygrała 11-9.

Drugi set zapisano na konto Hiszpanki. Jednak Lincer wróciła do gry. Szalona trzecia partia

Drugi set to kolejny festiwal przełamań. Tak właśnie zakończyło się pięć pierwszych jego odsłon. O jedno więcej zanotowała Hiszpanka. I na tym zatrzymywać się nie zamierzała. W ostatnim, a więc ósmym gemie ponownie wywalczyła break pointa, wykorzystała go, postawiła kropkę nad "i" i wygrała 6:3. Tym samym doprowadziła do wyrównania w setach.

O losach tytułu miała zadecydować trzecia partia. Zawodniczki znów miały kłopot z utrzymaniem podania, ale teraz te problemy bardziej doskwierały Hiszpance. Polka starała się uspokoić grę, a przede wszystkim lepiej wytrzymać ją fizycznie. I tak też się stało. Zachowała nieco więcej sił na trzeci set. Czterokrotnie przełamała rywalkę, sama tracąc serwis dwukrotnie i wygrała 6:3, i cały mecz 2:1. Mecz, który trwał dokładnie trzy godziny i 28 minut.

Olivia Lincer - Carlota Martinez Cirez 7:6(9), 3:6, 6:3

Dzięki temu Polka odniosła największy sukces w karierze. "Kolejny polski przykład na to, że kierunek Stany Zjednoczone po juniorskim graniu może iść w parze z ciągłym rozwojem tenisowym. Wielkie brawa!" - pisał Szymon Przybysz na X.

Dzięki temu zwycięstwu Lincer powinna zanotować też awans w rankingu WTA. W najnowszym zestawieniu będzie plasować się najprawdopodobniej na 510. lokacie, czyli przesunie się o 17 pozycji w górę. Tak przynajmniej na ten moment sugeruje WTA Live.

Więcej o: