To, co wydarzyło się w czwartek 28 listopada w związku z Igą Świątek, było dla tenisowego świata prawdziwą bombą i to atomową, biorąc pod uwagę kaliber. Międzynarodowa Agencja ds. Integralności Tenisa (ITIA) poinformowała, że Polka miała pozytywny wynik testu antydopingowego, wykonanego jej 12 września tego roku przy okazji turnieju w Cincinnati. W jej organizmie znaleziono mikroskopijne wręcz ilości zabronionej trimetazydyny.
Okazało się, że tajemnicza dwumiesięczna przerwa Polki między US Open a WTA Finals była spowodowana właśnie m.in. trwającym w tej sprawie postępowaniem. Ostatecznie Świątek udowodniła, że zakazaną substancję przyjęła nieświadomie w postaci zanieczyszczonej melatoniny, którą wzięła na problemy ze snem. Skończyło się więc na tylko miesięcznym zawieszeniu i już 4 grudnia Polka będzie mogła wrócić do gry.
Sprawa wywołała wściekłość wielu ekspertów oraz zawodników. Denis Shapovalov, Nick Kyrgios, Simona Halep. To tylko kilka osób, które zabierały głos w sprawie. Często niekorzystny dla Polki. ITIA oraz WTA zostały oskarżone o nierówne traktowanie zawodników. Podobnie zresztą jak kilka miesięcy wcześniej ATP po tym jak w bliźniaczej do Polki sytuacji znalazł się lider rankingu Jannik Sinner. Króciutką karę Świątek zestawiano choćby ze wspomnianą Halep, którą ITIA wpierw chciało zawiesić aż na 4 lata (Trybunał Arbitrażowy skrócił to potem do dziewięciu miesięcy).
Takiemu podejściu zawodników nie dziwi się Wojciech Fibak. Były polski tenisista w rozmowie z Interią przewidywał, że sporo osób może poczuć niesprawiedliwość i nierówne traktowanie. - Pewnie pojawią się głosy tych tenisistów niżej sklasyfikowanych, którzy będą mieli inne spojrzenie na tę sprawę i stwierdzą, że byli inaczej traktowani. Na pewno będzie masa różnych głosów użytkowników à propos innych przypadków. One będą w zderzeniu do Sinnera i Igi - ocenił Fibak.
Legendarny tenisista wziął jednak Świątek w obronę i powiedział Interii, że będzie za nią "stać murem". Podkreślił, że Polka zrobiła wszystko, by jak najszybciej to wyjaśnić, a przecież nie mogła tak po prostu przyznać się do winy. Fibak stwierdził też, że pogłoski o całej sprawie słyszał już wcześniej.
- Ze źródeł bliskich Idze słyszałem, że coś będzie, tylko obowiązywała dyskrecja. Czekałem spokojnie, nawet sobie pomyślałem, że może wystąpić coś takiego, ale to zupełnie do Igi nie pasuje. Wszyscy sportowcy mówią, że są niewinni. Nie znam sportowca, który w jakiejś sprawie dopingowej od razu się przyznał. To się zdarza bardzo, bardzo rzadko. Pamiętam jak Richard Gasquet kiedyś tłumaczył się, że kokaina znalazła się w jego organizmie poprzez pocałunek z dziewczyną gdzieś w Miami - zakończył były tenisista.