- Najważniejsze dla mnie było to, żeby udowodnić swoją niewinność. Ale teraz, kiedy ta sprawa się kończy, zostało na mnie nałożone symboliczne zawieszenie, które trwa miesiąc. 22 dni już mam za sobą, osiem jeszcze przede mną. Dlatego kolejny sezon będę mogła zacząć z czystą kartą i skupieniu na tym, co zawsze robiłam, czyli po prostu na grze w tenisa. I myślę, że to doświadczenie jest najtrudniejszym w moim życiu, ale nauczyło mnie bardzo dużo - przekazała w czwartek Iga Świątek. Polska tenisistka opowiedziała o tym, że 12 września otrzymała pozytywny wynik testu antydopingowego. W jej organizmie wykryto śladowe ilości trimetazydyny. W trakcie zakończonego już postępowania Świątek wykazała swoją niewinność.
Jedną z osób, która pomogła w całej sprawie polskiej tenisistce, był doktor nauk farmakologicznych Andrzej Pokrywka, który pracuje jako ekspert ds. antydopingu w Centralnym Ośrodku Medycyny Sportowej. - Mimo że sam pośrednio przyczyniłem się do wprowadzenia tego związku na listę substancji i metod zabronionych w sporcie, angażuję się w obronę niewinnych sportowców, w tym przypadku Igi Świątek. System kontroli stosowania dopingu i karania za złamanie reguł musi być surowy, jednak nie jest idealny i w tej sytuacji mamy do czynienia z jego wadą, której ofiarą padła tenisistka - przekazał.
Okazała się, że rola Pokrywki była naprawdę sporo i sama tenisistka zwróciła się do niego o pomoc. - Zadałem mu pytanie, czy Iga Świątek oficjalnie poprosiła go o pomoc. Tak. On był zobowiązany do, cytuję: "Poproszono mnie o sporządzenie ekspertyzy naukowej w tej sprawie". On potwierdził, że pomagał Idze, podpowiadał, bo ona nie działała na oślep - powiedział Lech Sidor cytowany przez Meczyki.pl.
- To jest ważne, że trafiła na takiego eksperta, bo to ją uratowało. Potwierdził nasze tezy, że ilość i jakość badań były ważne, ponieważ bardzo mały okazał się margines tego, gdzie mogło się coś zadziać. Szczęście w nieszczęściu, że to był lek, a nie suplement, przepisany przez lekarza. I łatwiej wyśledzić taką partię leków niż suplementów. Zrobiono testy w dwóch niezależnych laboratoriach tej partii leków. Sama Iga przeszła też jeszcze głębsze badania, przeanalizowano jej próbki włosów itd. Wszystko to wykazało zero. To już była podstawa do tego, żeby nacisnąć mocniej i bieg spraw przyspieszyć. Gdyby nie rzeczony Andrzej Pokrywka, to też pewnie by z tej sprawy wybrnięto, ale to był rewelacyjny ruch - podsumował komentator Eurosportu.
A kiedy Iga Świątek wróci do gry? Polka jeszcze chwilę odpocznie, 4 grudnia skończy się jej okres zawieszenia, a w dniach 19-22 grudnia wystąpi w pokazowym turnieju World Tennis League w Abu Zabi. Tydzień później przeniesie się do Australii, gdzie będzie rozgrywany turniej United Cup.