Polskie tenisistki w środę miały rozpocząć turniej Billie Jean King Cup. W 1/8 finały imprezy rozgrywanej w hiszpańskiej Maladze zmierzą się z gospodyniami. Na rywalizację trzeba będzie jednak nieco poczekać. Wszystko przez gwałtowne zjawiska pogodowe, które paraliżują miasto. Po intensywnych opadach deszczu zalane zostały główne ulice. - W Maladze doszło już do ewakuacji trzech tysięcy osób z najbardziej zagrożonych obszarów, a lokalne władze poinformowały, że w środę dzieci nie ruszą do szkół i zawieszona zostanie działalność wszelkich obiektów sportowych - informował na Sport.pl Jakub Balcerski.
W tej sytuacji mecz Polska - Hiszpania nie doszedł do skutku. Federacja ITF poinformowała, że zostanie on rozegrany w piątek 15 listopada o godz. 10:00. A co dzieje się z naszymi reprezentantkami? Opowiedziała o tym jedna z nich - Katarzyna Kawa. - Cały dzisiejszy dzień spędziłyśmy w hotelu ze względów bezpieczeństwa. Nie wychodzimy nigdzie, nie wyjeżdżamy. Jak wiemy, sytuacja w centrum miasta jest dużo gorsza niż u nas. Ulewa do tej pory przynajmniej nie dotknęła nas bardzo mocno - powiedziała. Jej wypowiedź na InstaStories cytuje Polski Związek Tenisowy.
Jej słowa pokrywają się z tym, o czym wcześniej informowała psycholożka Igi Świątek - Daria Abramowicz. - W naszym hotelu wszystko w porządku. Jesteśmy tuż nad morzem i to pomaga. Mamy tu mniej deszczu - pisała na platformie X.
Jak zatem tenisistki spędzały czas w Maladze. - Zrobiłyśmy dziś trening na siłowni, tak żeby to nie był całkowicie przesiedziany dzień. Zbieramy siły i odpoczywamy. Mamy tutaj jeszcze jeden dzień, żeby potrenować. Będziemy gotowe wtedy, kiedy trzeba! - zapewniła Kawa.
Według ostatnich doniesień w czwartek władze powinny odwołać w Maladze czerwony alert, a zaplanowany mecz między Rumunią a Japonią odbędzie się o godz. 12:00. Później do gry przystąpią Słowaczki i Amerykanki. Polki wyjdą na kort w piątek. W trakcie Billie Jean King Cup, oprócz Kawy, reprezentują nas także: Iga Świątek, Magda Linette, Magdalena Fręch i Maja Chwalińska.