Poszło w świat. Oto co Miedwiediew zrobił po meczu w ATP Finals

To jeszcze nie koniec Daniiła Miedwiediewa w turnieju ATP Finals w Turynie. Rosjanin w imponującym stylu pokonał Alexa de Minaura 6:2, 6:4 i zachował szanse na awans do półfinału. Mecz potrwał tylko godzinę i 20 minut, a Miedwiediewowi został mecz z Jannikiem Sinnerem, który jeszcze dziś (wtorek 12 listopada) może mu nieco ułatwić drogę. Po wygranej z Australijczykiem Rosjanin postanowił ponownie sprowokować nieprzychylnych sobie fanów.

Choć Daniił Miedwiediew niespodziewanie przegrał swój pierwszy mecz w Turynie z Taylorem Fritzem 4:6, 3:6, to właśnie o nim było najgłośniej. Wszystko przez skandaliczne zachowanie Rosjanina, który sfrustrowany przebiegiem starcia z Amerykaninem zaczął się zachowywać jak obrażone dziecko. Rzucał rakietą za bandę reklamową, podrzucał nią do góry, a do jednego z returnów złapał ją na odwrót, jakby trzymał kij bejsbolowy.

Zobacz wideo Bartosz Kwolek: Dopiero zaczęliśmy trenować naszą podstawową szóstką

De Minaur mógł ucieszyć wielu fanów

Cyrki w wykonaniu Miedwiediewa zraziły do niego wielu fanów, zwłaszcza że on już wcześniej znany był z robienia afer na korcie. Wielu zapewne trzymało kciuki, by Alex de Minaur ograł Rosjanina i praktycznie wyrzucił go z turnieju. Faworytem nie był, bowiem Miedwiediew wygrał sześć z ich dotychczasowych dziewięciu spotkań. Choć akurat to ostatnie, podczas tegorocznego Roland Garros, padło łupem Australijczyka (4:6, 6:2, 6:1, 6:3). 

Miedwiediew triumfował i pokazał, co myśli o krytykach

Jednak tym razem gra toczyła się do jednej bramki i nie po myśli de Minaura. Od samego początku Australijczyk miał ogromne problemy z utrzymaniem własnego podania. Pierwszego breakpointa jeszcze obronił. Dwóch kolejnych już nie i Miedwiediew szybko objął prowadzenie 5:1. Stratę tą udało się jedynie lekko zmniejszyć i de Minaur przegrał 2:6.

W drugiej partii Australijczyk wyglądał nieco lepiej, zwłaszcza pod kątem punktów zdobywanych po trafionym pierwszym serwisie (progres z 48 proc. na 67). Jednak słabo wyglądał jego return, przy serwisie Miedwiediewa był bezradny (nie miał ani jednego breakpointa). W dodatku dał się przełamać w kluczowym momencie, bo przy stanie 4:4. Miał zatem minimum czasu na odrobienie strat, co się nie powiodło. 

Rosjanin wygrał 6:2, 6:4, a po ostatniej piłce pokazał wymowny gest. Mianowicie zatkał sobie uszy palcami, dając jasno do zrozumienia, że to, co krzyczą i piszą o nim ludzie, niewiele go obchodzi. Zresztą potem na obiektywie kamery napisał "block the noise", czyli po polski "zablokuj hałas". 

Sinner znów na drodze Rosjanina

Wygrana z de Minaurem przedłużyła nadzieję Rosjanina na awans do półfinału. Miedwiediew będzie musiał pokonać w czwartek 14 listopada Jannika Sinnera. Ważny będzie też wynik dzisiejszego meczu Włocha z Taylorem Fritzem (start nie przed 20:00). Jeśli Sinner przegra to sprawa jasna, z Miedwiediewem gra o awans. Wygrana reprezentanta gospodarzy praktycznie zapewni mu grę w 1/2 finału, a w kontekście drugiego półfinalisty ważny może być potem nawet stosunek setów oraz gemów. Miedwiediew mógłby nawet podzielić los Igi Świątek i odpaść mimo dwóch zwycięstw w grupie.

Więcej o: