Iga Świątek miała dotąd okazję rywalizować z Paulą Badosą dwukrotnie. Pierwszy pojedynek na igrzyskach olimpijskich w Tokio zakończył się zwycięstwem Hiszpanki, która doprowadziła naszą zawodniczkę do łez. Parę miesięcy później wiceliderka światowego rankingu zrewanżowała się rywalce podczas WTA Finals. Był to wówczas mecz o nic, gdyż Badosa zapewniła sobie wcześniej awans do play-offów, natomiast na fazie grupowej rywalizację zakończyła Polka. Od tamtej pory minęło sporo czasu, a obie zawodniczki można powiedzieć, że unikały się na korcie. Aż do teraz.
Reprezentacja Polski w środę 13 listopada rozpocznie zmagania w Billie Jean King Cup w Maladze. Jej pierwszym rywalem będzie Hiszpania, na czele właśnie z Paulą Badosą. Nasza drużyna po raz trzeci wystąpi w tym turnieju, natomiast pierwszy raz, mając w składzie Igę Świątek. Ta tuż przed meczem wychwalała rywalkę, która od paru tygodni nie ukrywa, że chciałaby się z nią zmierzyć.
- Z pewnością Paula ma grę i motywację, by (wrócić do czołówki - red.). Śledziłam jej historię i miałam pewne obawy co do tego, czy będzie w stanie wrócić. Jej problemy zdrowotne nie należały do lekkich, czasem próbowała grać i to nie przynosiło efektu - przypomniała Polka, co relacjonowała Agnieszka Niedziałek ze Sport.pl. Dziennik "AS" zdradził, że "na szczęście męka, przez którą od maja 2023 roku musiała przechodzić Hiszpanka, dobiega końca".
Mimo wszystko Badosa ujawnia, że miała momenty zwątpienia. - Kiedy wróciłam po kontuzji na początku roku, mój poziom był odległy od tego, którego oczekiwałam. To był dla mnie trudny moment. Ostatecznie zawsze miałam jednak pewność, że jeśli będę sumiennie pracować, to rezultaty przyjdą - przyznała. Nie ma wątpliwości, że Hiszpanka ma za sobą bardzo dobrą końcówkę sezonu. Nie dość, że zwyciężyła zawody w Waszyngtonie, to osiągnęła całkiem niezły wynik w Cincinnati, Pekinie czy w US Open.
- Wystarczy trochę dobrej pracy, odpowiedni sztab i moje plecy przestały boleć. Cała łamigłówka została rozwiązana i wszystko zaczyna się układać - wyjaśniła. Teraz sytuacja wygląda już dużo lepiej. - Było wiele infiltracji i to ostatecznie uśmierzyło ból. Nigdy nie będzie idealnie, ale jest dobrze, gdyż mogę rywalizować z najlepszymi - przekazała. Jak się okazuje, Badosa była nawet w pewnym momencie bliska zakończenia sportowej kariery.
- Widziałam to bardzo źle, przeżyłam zły czas. (...) Zawsze to mówiłam: chcę grać w tenisa, gdyż to sprawia, że czuję, że żyję - podsumowała 12. rakieta świata, która w maju zajmowała jeszcze 140. miejsce w rankingu. Takie dokonanie doceniła nawet Iga Świątek. - Jest bardzo miłą osobą i odniosłam wrażenie, że naprawdę mocno harowała, by wrócić. Każdy, kto wykazuje się taką wytrwałością i determinacją, zasługuje, by tam być - oznajmiła na konferencji prasowej w Maladze.