Świątek prowadziła 4:3 z przełamaniem. Teraz ujawnia, co się stało

- Człowiek nie jest w stanie na treningach, mimo że trenowałam kilka tygodni na wysokim poziomie, wytworzyć takiej atmosfery jak na meczu. Pewne rzeczy trzeba przepracować już tylko na korcie - tak porażkę z Coco Gauff w WTA Finals w rozmowie z Canal+ Sport skomentowała Iga Świątek.

Iga Świątek ma doskonały bilans meczów bezpośrednich z Coco Gauff, ale akurat we wtorek delikatnie się pogorszył. Polka w drugim meczu WTA Finals w Rijadzie przegrała z Amerykanką 3:6, 4:6. To była jej druga porażka z tą zawodniczką w ich 13 meczu.

Zobacz wideo "Wymarzona śmierć". Wstrząsające wyznanie zawodnika Fame: Błagałem lekarza

Iga Świątek zabrała głos po porażce z Gauff

Po spotkaniu Joanna Sakowicz-Kostecka porozmawiała z polską tenisistką przed kamerami Canal+Sport. Na początek zapytała, z jakim doświadczeniem Iga zostanie po tym meczu. - Powiedziałabym, że nie z jakimś wybitnie nowym, bo wiem, jakie błędy popełniłam i po prostu myślę, że ten mecz zmusi mnie do tego, żeby jeszcze bardziej się pilnować w kolejnym, pilnować tej dyscypliny. Łatwy do przeanalizowania jest ten mecz dla mnie, bo mogę go porównać do innych meczów z Coco i wiem, które uderzenia mnie zawiodły, albo kiedy podjęłam złą decyzję. Postaram się "przerobić" to na następny mecz i nie zrobić tych błędów ponownie - powiedziała Świątek.

Polka miała szanse na to, żeby po pierwszym przegranym secie odwrócić losy rywalizacji. W drugim prowadziła nawet 4:3 z przełamaniem, ale po chwili straciła podanie. Z czego to wynikało? - Wiadomo, że ten mój serwis jest czasami chwiejny. No ale po prostu czasami tak jest. Miałam wrażenie, że niewygodnie mi się serwowało. Ograniczyło mi to możliwości na korcie. Wiele razy, gdy trenuję, to nie mam takich odczuć, ale jak przychodzi trochę stresu meczowego, to ciało reaguje trochę inaczej. Po prostu trochę się odzwyczaiłam od tego i nie zdziałałam tak szybko, żeby temu zapobiec jak zazwyczaj. Były gemy, gdzie serwowałam super, były gemy, gdzie nagle czułam się dziwnie. Następnym razem postaram się, żeby to było bardziej stabilne - wyjaśniła wiceliderka rankingu WTA.

Warto przypomnieć, że dla Świątek to pierwszy turniej po US Open. Natomiast Gauff zagrała po wielkoszlemowym turnieju w dwóch imprezach. - Myślę, że człowiek nie jest w stanie na treningach, mimo że trenowałam kilka tygodni na wysokim poziomie, wytworzyć takiej atmosfery jak na meczu. Pewne rzeczy trzeba przepracować już tylko na korcie. Na tym turnieju nie ma łatwych meczów. Po meczu z Krejcikovą myślałam, że przygotowałam się fizycznie i mentalnie i dzisiaj jak wyjdę, to będę miała to, co zazwyczaj - koncentrację i dyscyplinę. Ale nie do końca tak było. Na następny mecz jeszcze bardziej się przypilnuję, żeby być bardziej zdyscyplinowaną i myślę, że dzięki temu będę miała bardziej stabilny poziom przez cały mecz - powiedziała Świątek.

Polska tenisistka na pewno nie wróci już w tym roku na fotel liderki rankingu WTA. "Jedynką" pozostanie Aryna Sabalenka. Polce pozostaje walczyć o jak najlepszy wynik w WTA Finals. W czwartek zagra ostatni mecz fazy grupowej z Jessiką Pegulą. Relacja na żywo w Sport.pl i aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.

Więcej o: