Początek tego meczu był niezły, a nawet dobry. Iga Świątek i Coco Gauff toczyły zacięty pojedynek. Z biegiem czasu ich starcie w drugiej serii WTA Finals na zaciętości może specjalnie nie straciło. Ale na jakości – niestety – ubożało z każdym kolejnym gemem.
Niestety, główną odpowiedzialną za to była Świątek. Gauff miała wielkie problemy z serwisem – popełniła aż 11 podwójnych błędów. Gdyby Iga była w formie, wykorzystałaby ten mankament w grze rywalki. Ale Iga nie jest w formie.
Już w meczu z Barborą Krejcikovą w pierwszej kolejce WTA Finals Świątek myliła się często. W trzech setach popełniła wtedy 47 niewymuszonych błędów. Ale teraz, w walce z Gauff, znów miała ich 47, a mecz był przecież dwusetowy. Co więcej: z Krejcikovą Świątek przy tych 47 niewymuszonych pomyłkach zagrała 40 uderzeń kończących. A teraz, z Gauff, winnerów miała zaledwie 15.
Efekt jest taki, że Gauff wygrała zasłużenie, choć też myliła się na potęgę. Jej bilans 10:33 nie powinien dać zwycięstwa nad drugą rakietą świata. Ale dał. Bo ta druga rakieta zagrała mecz tak słaby, że w statystykach trudno znaleźć podobny w jej wykonaniu.
Stosunek winnerów do niewymuszonych błędów na poziomie minus 32 z meczu Igi z Gauff jest gorszy nawet od niechlubnego 12:41 z Jessiką Pegulą w ćwierćfinale tegorocznego US Open. Po tamtym meczu Iga zrobiła sobie aż dwumiesięczną przerwę. I widać, jak bardzo jest teraz nieograna.
Szukając takiego meczu, w którym Świątek miałaby gorszy współczynnik winnerów do niewymuszonych błędów cofamy się daleko. Kibice na pewno pamiętają, że bardzo słaby występ Iga zanotowała we wrześniu 2023 roku w Tokio przeciw Wieronice Kudermietowej. W tamtej trzysetówce Świątek popełniła 50 niewymuszonych błędów przy 18 winnerach. A zatem wtedy też Polka zagrała na minus 32. Z rywalką słabszą niż Gauff. Ale – jeśli popatrzymy na same błędy, to musimy podkreślić, że wtedy Iga średnio zrobiła ich 16,66 na seta, a teraz – aż 23,50.
Stare powiedzenie mówi, że istnieją trzy rodzaje kłamstw: kłamstwo, okropne kłamstwo i statystyka. Ale czasami po prostu trzeba spojrzeć w liczby i zauważyć, że z niektórych nawet nie trzeba wyciągać wniosków, bo mówią same za siebie.
Świątek w ostatnich latach wygrywa mnóstwo meczów, a więc tym mocniej zapamiętujemy te, po których schodzi z kortu pokonana. Nikomu nie trzeba przypominać półfinału igrzysk olimpijskich w Paryżu. Tam Iga przegrała w dwóch setach z Qinwen Zheng i powszechnie oceniano, że stało się tak dlatego, że nasza megafaworytka była roztrzęsiona jak galareta. Liczby? 13 winnerów i 36 niewymuszonych błędów. Słabo, prawda? Minus 23. Ale przy tamtych rozczarowujących liczbach Igi jeszcze lepiej widać, jak źle ona wypadła teraz w Rijadzie przeciw Gauff.
Przypomnijmy inne przegrane mecze Świątek, które kibice na pewno szczególnie pamiętają. Wpadka z Lindą Noskovą na tegorocznym Australian Open? 34 winnery i 33 niewymuszone błędy w trzech setach. To może porażka w czwartej rundzie US Open 2023 z Jeleną Ostapenko? Tamta przegrana trzysetówka kosztowała Igę utratę pierwszego miejsca w światowym rankingu. Za tamten mecz Świątek zebrała sporo krytyki, a liczby pokazują, że zagrała w nim 18 winnerów i popełniła 18 niewymuszonych błędów.
Cofajmy się dalej: chaotyczny, rwany i szarpany mecz z Gauff w Cincinnati w ubiegłym roku? Iga przegrała tamten trzysetowy półfinał, popełniając 46 niewymuszonych błędów. Przy 27 winnerach. Wracajmy do jeszcze odleglejszej przeszłości: półfinał Indian Wells 2023, marzec, Iga z kontuzją żeber, a naprzeciw niej będąca w świetnej formie Jelena Rybakina. Wynik gładki – 2:6, 2:6. Bilans Igi to tylko dziewięć winnerów, ale też w sumie tylko 17 niewymuszonych błędów.
Nawet w bardzo słabym meczu na Wimbledonie 2022 przeciw Alize Cornet (4:6, 2:6 w trzeciej rundzie), który to mecz pamiętamy dobrze, bo nim skończyła się seria 37 zwycięstw Igi, nie zobaczyliśmy aż tylu jej błędów, co teraz przeciw Gauff. Wówczas Świątek popełniła 33 niewymuszone pomyłki. Przy 21 winnerach.
Prawda jest taka, że więcej niż 23,5 niewymuszonego błędu na seta nasza znakomita tenisistka nie popełniła w żadnym z setek swoich meczów przez ponad pięć lat! W pierwszej rundzie Wimbledonu 2019, czyli swojego pierwszego takiego seniorskiego turnieju, 18-letnia Iga przegrała z Viktoriją Golubić 2:6, 6:7. Niewymuszonych błędów zrobiła wtedy aż 50. Przy 29 winnerach.
Ponad pięć lat temu Iga nie była jeszcze tą sportsmenką, którą dziś podziwiamy. Wówczas dopiero wchodziła do świata dorosłego tenisa. Tak naprawdę trudno zrównywać dzisiejsze błędy Igi z tamtymi.
Skala pomyłek, jakie Świątek popełniała w meczu z Gauff w Rijadzie mocno zaskakuje. Ale jednocześnie oglądając to spotkanie, widzieliśmy to, za co Igę najmocniej szanujemy – wolę walki niegasnącą bez względu na wszystko.
Trudno prognozować, jak Świątek zagra w czwartek z Pegulą, a jeszcze trudniej wierzyć, że z taką formą Polka może w Finalsach coś dużego ugrać. Zwłaszcza że jej awans z grupy nie jest już tylko w jej rękach. Patrząc jak Iga się szarpie, jak walczy bardziej z sobą niż z rywalkami, chyba trzeba po prostu obniżyć oczekiwania i poczekać na efekty wysokojakościowej pracy. Taką Świątek na pewno wykona. Z tego słynie. Trzeba znów zaufać w proces. Przecież nie minął jeszcze nawet miesiąc, odkąd zaczął się nowy, z trenerem Wimem Fissettem w roli szefa.