Dla Igi Świątek niedzielne spotkanie było pierwszym z nowym trenerem Wimem Fissette, który zastąpił na stanowisku Tomasza Wiktorowskiego. Początek wyglądał źle, można nawet powiedzieć, że fatalnie, gdyż nasza zawodniczka przegrywała 4:6, 0:3 i niewiele brakowało, by poniosła spektakularną wpadkę. Ale udało jej się finalnie wrócić do gry i zwyciężyć z Barborą Krejcikovą 4:6, 7:5, 6:2.
- Udało mi się odwrócić ten mecz, mimo bagna, w którym się znajdowałam. Brakowało mi tego. Przyznam, że przez ostatni miesiąc tylko trenowałam, więc zdążyłam odzwyczaić się od tych emocji - oznajmiła Iga Świątek po zwycięstwie z Barborą Krejcikovą. Było to spotkanie, które kosztowało byłą liderkę światowego rankingu dużo nerwów nie tylko ze względu na długą przerwę od kortu.
- Miałam dużo myśli w głowie związanych z tym, co ostatnio działo się w Polsce. Po prostu wiedziałam, że nie powinnam o tym myśleć podczas gry. Mimo że miałam długą przerwę, to udało mi się odzyskać koncentrację i nie myśleć o rzeczach, które mnie zabolały. Muszę dalej walczyć i pamiętam, że gram dla siebie - przekazała na antenie Canal+ Sport. Nie wiadomo, co konkretnie miała na myśli, natomiast możemy się tylko domyślać, że chodzi o ostatnie doniesienia dotyczące jej teamu, szczególnie roli jej psycholożki Darii Abramowicz.
- Widać ewidentnie, ze Abramowicz jest szarą eminencją tego teamu. Nie przypominam sobie takiej drugiej sytuacji w sporcie, by psycholog był tak widoczny - oznajmił niedawno Tomasza Wolfke nt. współpracy Świątek z kobietą. Takich głosów było zdecydowanie więcej, a wielu sugerowało nawet, że psycholożka była głównym powodem odejścia trenera Tomasza Wiktorowskiego.
Abramowicz ma nawet być kimś więcej, niż tylko psychologiem. Rzekomo pełni rolę mentorki tenisistki oraz jest jej przyjaciółką. - Z punktu widzenia zawodnika i z punktu widzenia psychologa dobrze, żeby zapaliła się czerwona lampka jeśli poza sesjami treningu mentalnego, te dwie osoby spędzają ze sobą czas prywatny - podsumował Jakub B. Bączek.
Dzięki wygranej Coco Gauff nad Jessicą Pegulą wiemy już, że to właśnie ona będzie kolejną rywalką Świątek. Do tego spotkania dojdzie we wtorek 5 listopada. Po raz ostatni obie zmierzyły się w półfinale Roland Garros, gdy nasza zawodniczka pewnie wygrała 6:2, 6:4.