Po niewiele ponad miesiącu Hubert Hurkacz (14. ATP) wrócił do rywalizacji. Po zaledwie 53 minutach odpadł w pierwszej rundzie po porażce 1:6, 3:6 z Amerykaninem Alexem Michelsenem (44. ATP). W drugiej połowie sezonu Hurkaczowi cały czas dolega niedoleczona kontuzja kolana, której nabawił się w trakcie Wimbledonu. Przez to Hurkacz mógł zapomnieć o występie na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. "Hurkacz zwykle bardzo dobrze sobie radzi w halowych turniejach na hardzie. Dziś widać było dokładnie, że od lipca więcej pauzował niż grał" - pisała Agnieszka Niedziałek ze Sport.pl.
Od 30 sierpnia wiadomo też, że Hurkacz przestał współpracować z Craigiem Boyntonem po pięciu latach. "Hubi i ja zgodziliśmy się, że pójdziemy swoją drogą. Jestem bardzo wdzięczny za wspólny czas" - pisał Boynton w mediach społecznościowych. Z informacji Agnieszki Niedziałek wynika, że lada moment powinniśmy poznać nowego trenera Hurkacza. Tymczasowo tę rolę przejął Mateusz Terczyński, a więc dotychczasowy sparingpartner Hurkacza.
Porażka w turnieju ATP 1000 w Paryżu oznaczała, że Hurkacz zakończył swoje starty w sezonie 2024 i pod wodzą nowego trenera będzie się przygotowywać do wielkoszlemowego Australian Open na początku roku.
Dziennik "Fakt" porozmawiał z Wojciechem Fibakiem po meczu Hurkacza. Fibak był bardzo zmartwiony po porażce Hurkacza. - Bardzo było mi smutno na sercu. Po kontuzji kolana, której Hubi chyba do końca nie wyleczył, obawiałem się najgorszego. Był cieniem samego siebie w meczu z Michelsenem. Martwiłem się po tym jak Hubert wycofał się turniejów z Szanghaju i z Bazylei. W Paryżu był nieprzygotowany do starcia z nadzieją amerykańskiego tenisa, który jest w pełnym gazie. Jest taka stara prawda w tenisie, że to nie treningi czynią mistrzów, tylko wygrane mecze na turniejach - powiedział.
Fibak odniósł się też do samej kontuzji Hurkacza. - To najbardziej pechowa kontuzja, jaka mogła mu się przytrafić. Najwybitniejsi ortopedzi w kraju za głowę się łapali, gdy widzieli zdjęcia kolana. To jest niestety utrata połowy łąkotki. Hubert wspomniał, że ośmiu na dziesięciu specjalistów uważało, iż trzeba przyszyć łękotkę i że nie będzie mógł grać przez pół roku. Bardzo martwię się tym, co dalej z nim będzie. Jest wprawdzie po operacji, ale czy zabieg artroskopii kolana pomógł w stu procentach, nie wiem - dodał były tenisista.
Hurkacz zakończył sezon 2024 z wygranym turniejem ATP 250 w Estoril (6:3, 6:4 z Pedro Martinezem), a także finałem ATP 500 w Halle (6:7, 6:7 z Jannikiem Sinnerem).
Hurkacz ma wziąć udział w turnieju reprezentacyjnym United Cup, który odbędzie się na przełomie 2024 i 2025 r. 30 grudnia dojdzie do starcia między Hurkaczem a Norwegiem Casperem Ruudem (8. ATP) w grupie B.