Iga Świątek w poprzednim tygodniu straciła prowadzenie w rankingu WTA na rzecz Aryny Sabalenki, co było zaskakującą wiadomością. "Niespodziewanie w poniedziałek 21 października doszło do takiej aktualizacji punktów, na podstawie której Świątek już teraz spadła na drugą pozycję za Sabalenkę. Różnica między nimi wynosi 41 punktów. W poprzednim tygodniu była na korzyść Polki w postaci 69 pkt" - pisał Dominik Senkowski ze Sport.pl.
Z czego wynikała ta zmiana? "Prawdopodobnie z faktu, że obu wstawiono obligatoryjne 0 pkt za najgorszy liczący się rezultat. W przypadku Igi było to 120 pkt za WTA 1000 w Miami, a u Aryny - 10 za WTA 1000 w Dubaju" - tłumaczono na profilu Z kortu w serwisie X. Teraz sytuacja jeszcze bardziej się zmieniła.
Według przewidywań 28 października tenisistkom miały zostać odjęte punkty za zeszłoroczne WTA Finals, które Świątek wygrała z kompletem zwycięstw - za to dostała 1500 pkt, podczas gdy Sabalenka zakończyła zmagania z "zaledwie" 625 pkt. Te prognozy się sprawdziły, ale to nie koniec.
"W notowaniu, które przypada na 28 października, Iga Świątek straciła łącznie 1695 pkt (1500 za WTA Finals i 195 za WTA 500 w Stuttgarcie). Z kolei u Aryny Sabalenki nastąpiła redukcja o "tylko" 690 pkt (625 za WTA Finals i 65 za WTA 1000 w Miami)" - informuje profil Z kortu. Po tych zmianach 26-latka prowadzi z dorobkiem 9016 pkt i przewagą aż 1046 pkt nad Polką. Tej będzie zatem bardzo trudno odzyskać pierwszą pozycję na koniec sezonu.
Świątek i Sabalenka utrzymały zeszłotygodniowy status, czego nie można powiedzieć o wszystkich zawodniczkach z czołówki. Spadek o dwa miejsca zaliczyła Jessica Pegula, zeszłoroczna finalistka Turnieju Mistrzyń, która zamieniła się z Jasmine Paolini. A Top 10 zamyka Danielle Collins, korzystając ze sporego zjazdu Beatriz Haddad Mai (z 10. na 17. pozycję).
Wielkie powody do zadowolenia ma Magdalena Fręch, która przesunęła się z 24. na 22. miejsce, będące jej najlepszym w karierze. O dwie pozycje awansowała również Magda Linette, obecnie jest 38. rakietą świata.