W piątek rozegrano wszystkie cztery starcia ćwierćfinałowe WTA 1000 w Wuhan. Niestety, nie były one szczęśliwe dla Polek. Najpierw Magda Linette uległa 0:6, 4:6 Coco Gauff. Później jej los podzieliła Magdalena Fręch. Tym razem 26-latka nie sprawiła sensacji i musiała uznać wyższość Aryny Sabalenki - 2:6, 2:6. Z kolei trzecią półfinalistką została Xinyu Wang, która po morderczej walce pokonała 4:6, 7:5, 7:6(6) Jekatierinę Aleksandrową. Na koniec rozegrano czwarte starcie i jeden z największych hitów - Qinwen Zheng kontra Jasmine Paollini.
Trudno było wyłonić faworytkę tego pojedynku. Ranking WTA minimalnie przemawiał za Włoszką - zajmuje szóstą lokatę, a Chinka siódmą. Jednak bilans bezpośrednich meczów działał na korzyść Zheng - dwa spotkania i dwie wygrane.
Pokaz siły Zheng dała już na początku starcia. W pierwszym gemie po bardzo zaciętej walce przełamała Paolini. Wykorzystała już pierwszy break point i dopięła swego. Przy kolejnym gemie serwisowym Włoszki znów miała okazję do przełamania. Tym razem jednak rywalka wyszła z opresji.
Co więcej, później to Chinka załapała lekką zadyszkę, co napędziło nieco Paolini. W szóstym gemie wywalczyła nawet break pointa. Miała więc okazję, by przełamać mistrzynię olimpijską w singlu z Paryża, a po chwili doprowadzić do wyrównania. Tego zrealizować jej się nie udało.
W gemie numer siedem Zheng znów odebrała podanie Paolini, już po raz drugi w tym secie, dzięki czemu prowadziła 5:2. I przy pierwszej okazji postawiła kropkę nad "i", wygrywając 6:2. Włoszka dość mocno się spieszyła, popełniała sporo błędów, szczególnie w polu serwisowym. Tam o wiele bardziej precyzyjna była właśnie Zheng.
Drugi set zaczął się podobnie, jak zakończył poprzedni, a więc od dobrej gry Chinki. Ponownie już w pierwszym gemie przełamała Paolini. Wydawało się, że Włoszka wpadła w poważne tarapaty i kryzys, z którego może się nie podnieść. Tym razem jednak nie dała się zdominować. Co więcej, udało jej się wywrzeć presję na rywalce i zmusić ją do błędów. Sama popełniła ich też zdecydowanie mniej i weszła na wyższy poziom.
To zaowocowało wygraną aż czterech gemów z rzędu przez Włoszkę i dwoma przełamaniami. Tym samym to szósta rakieta świata prowadziła 4:1. - Przetrwała trudny moment i teraz to ona na korcie zaczyna dominować - mówili komentatorzy Canal+Sport. Doszło więc do zwrotu akcji. I choć później każda z zawodniczek wygrywała własne podania, to wciąż większą inicjatywę wykazywała Włoszka. I finalnie to ona triumfowała 6:3, doprowadzając do wyrównania w setach.
O losach spotkania miała zadecydować więc trzecia partia. A ta była niezwykle wyrównana. Były efektowne wymiany, widowiskowe zagrania, ale co najważniejsze - żadna z tenisistek nie potrafiła przełamać drugiej. Przynajmniej do pewnego czasu. Zheng prowadziła 4:3 i przyszedł czas na serwis Paolini. Najpierw Chinka popisała się fantastycznym forehandem po linii, a następnie doprowadziła do dwóch błędów po stronie Włoszki. Było 40-0 i trzy szanse na przełamanie rywalki. Drugą Zheng wykorzystała i po chwili wygrała cały mecz! W półfinale turnieju WTA 1000 w Wuhan zmierzy się ze swoją rodaczką Xinyu Wang.