Ostatnie tygodnie są jednymi z najlepszych w karierze Magdaleny Fręch. Triumf w Guadalajarze, a następnie 1/8 finału w Pekinie. M.in. takie wyniki pozwoliły awansować Polce na 27. miejsce w rankingu WTA, najwyższe w karierze. "Jestem niezwykle dumna z tego co osiągnęłam do tej pory, a co najważniejsze, sporą część z tej przygody spędziłam z uśmiechem na ustach" - pisała Fręch w mediach społecznościowych. A na tym zatrzymywać się nie zamierza. Kolejny popis daje w WTA 1000 w Wuhan. Pokonała już dwie rywalki, w tym po raz pierwszy zawodniczkę z TOP10. Z kolei w czwartek przyszło jej się zmierzyć z Beatriz Haddad Maią. I mimo że znów nie była faworytką, to pozytywnie zaskoczyła i awansowała do ćwierćfinału!
Takiego początku meczu mało kto się spodziewał. Fręch zdziwiła wszystkich, z pewnością samą siebie również. Nie minęło wiele czasu, a Polka prowadziła już 5:0 w pierwszym secie. Brazylijka była całkowicie rozbita, popełniała sporo błędów. Dopiero w końcówce wróciła na dobre tory, ale tak wielkiej przewagi Fręch odebrać sobie już nie dała i zwyciężyła 6:3. Druga partia była nieco bardziej zacięta, przynajmniej na początku, ale i ona zakończyła się triumfem naszej rodaczki - 6:2.
Tym samym Fręch pokonała 12. rakieta świata i to w kapitalnym stylu, co zrobiło wrażenie na ekspertach. "Magda Fręch 6:3, 6:2 z Haddad Maią i jutro po godz. 9 ćwierćfinał Wuhan z Sabalenką! W takiej formie Magda z jej solidnością, chłodną głową i świetną grą z kontry jest dla rywalek jak koszmar, szczególnie na tych wolniejszych chińskich kortach. Returny też dziś top" - komplementował Polkę Michał Chojecki.
"GOATLena Fręch" - krótko podsumował występ naszej rodaczki Daniel Topczewski, nadając jej nowy przydomek.
"Koncert Magdaleny Fręch. (...) Niebywała forma!" - pisał już w trakcie spotkania Żelisław Żyżyński z Canal+Sport.
Teraz przed Fręch mecz z Aryny Sabalenką. Z pewnością i tym razem Polka nie będzie faworytką, ale postara się sprawić sensację. I ma na to sporą szansę. Tak przynajmniej uważa Łukasz Jachimiak ze Sport.pl.
"Zaczynam wierzyć, że Magdalena Fręch może pokonać Arynę Sabalenkę. Oczywiście wiem, że 5:0 z Haddad Maią to jeszcze nie jest zwycięstwo nad Brazylijką. Ale forma Magdy znakomita!" - pisał już w trakcie pierwszego seta dziennikarz. Druga partia raczej utwierdziła go w tym przekonaniu.
Wielu ekspertów pochwaliło nie tylko Fręch, ale i Magdę Linette. Obie panie awansowały bowiem do ćwierćfinału "tysięcznika". To ważny dzień w historii polskiego tenisa.
"Rano Magda Linette została trzecią Polka, która osiągnęła ćwierćfinał rangi WTA 1000. Teraz czwartą Polką została Magdalena Fręch. 6:3, 6:2 z 'Bią' i ćwierćfinał w Wuhanie. W turniejowym debiucie! Trwaj chwilo, trwaj!" - ekscytował się Rafał Smoliński.
"DO CZTERECH RAZY SZTUKA. Magdalena Fręch pierwszy raz w karierze ograła Beatriz Haddad Maię 6:3, 6:2 i awansowała do ćwierćfinału. Mieliśmy dwie Polki w najlepszej szesnastce w Pekinie, mamy dwie Polki w najlepszej ósemce w Wuhan. Niech ten sezon trwa wiecznie…" - pisał Szymon Przybysz.
"CO ZA DZIEŃ! O wschodzie słońca Magda Linette awansowała do ćwierćfinału turnieju WTA 1000, a na zakończenie dnia w Wuhan dołączyła do niej Magdalena Fręch!. (...) No to czas na rozstawioną z '1' Sabalenkę!" - podkreślał Dawid Żbik z Eurosportu.
"Co za dzień polskiego tenisa! Najpierw Magda Linette a teraz Magdalena Fręch! Obie po raz pierwszy w karierze w ćwierćfinale tysięcznika! Brawo!" - pisał Bartosz Cieśla z mma.pl.
Mecz Fręch z Sabalenką odbędzie się już w piątek. Będzie to pierwsze starcie tych pań w historii. Zapraszamy do śledzenia relacji tekstowej na stronie głównej Sport.pl i w naszej aplikacji mobilnej.