Ostatnie tygodnie były bardzo udane dla Aryny Sabalenki, dzięki czemu mocno zbliżyła się do Igi Świątek w rankingu WTA. Triumf w Cincinnati, a następnie tytuł wielkoszlemowy US Open. Nieco gorzej poradziła sobie w Pekinie, gdzie odpadła już w ćwierćfinale rywalizacji. Porażkę zamierza powetować sobie w WTA 1000 w Wuhan, turnieju, który w przeszłości wygrywała dwukrotnie. I początek miała kapitalny.
Na start rozprawiła się z Kateriną Siniakovą. O wiele więcej kłopotów miała w 1/8 finału, gdzie zmierzyła się z Julią Putincewą. Dość niespodziewanie w pierwszym secie udało jej się urwać jedynie gema rywalce. Miała spore problemy, też te natury mentalnej i była cieniem samej siebie na korcie. W drugiej partii była już w stanie dotrzymać tempa Kazaszce, przezwyciężyła złe chwile, co ją napędziło. Prawdziwy popis dała w trzeciej odsłonie, rozbijając przeciwniczkę aż 6:0.
Niewiele mogłam zrobić"
Po meczu Sabalenka była wyraźnie zmęczona, ale też ucieszona ze zwycięstwa. Podeszła do kamer i nieco odetchnęła, odpowiadając na pytania dotyczące przebiegu rywalizacji. Zaczęła od komplementowania rywalki.
- Każdy wie, że styl Julii jest bardzo zdradliwy. (...) Grała niesamowity tenis i w pierwszym secie niewiele mogłam zrobić. W drugiej partii starał się poprawić mój serwis. Na początku to nie działało, ale w miarę upływu czasu byłam w stanie to zrobić i wywierać większą presję na nią. W trzecim secie poczułam ten rytm, flow. Co robiłam, to mi wychodziło - mówiła wyraźnie zadowolona.
Następnie dostała pytanie o kolejną przeciwniczkę. Będzie nią wygrana starcia Beatriz Haddad Maia - Magdalena Fręch. I najpierw Białorusinka opowiedziała o pierwszej z nich. Miała bowiem okazję zmierzyć się z nią w przeszłości. - Jest wojowniczką. Widziałam wiele jej meczów, będzie to z pewnością niesamowite widowisko. Naprawdę nie mogę się doczekać rywalizacji z nią - podkreślała.
Następnie zaliczyła sporą wpadkę. Nie wiedziała, z kim Brazylijka rywalizuje. Myślała, że rywalką Haddad Mai jest Magda Linette, z którą Sabalenka miała w przeszłości okazję grać i to aż czterokrotnie. Każdy z tych meczów wygrała. Z Fręch jeszcze nigdy się nie mierzyła.
- Ona gra z Linette, prawda? Tak, z nią też miałam kilka walk, nawet w poprzednim roku, to był ciężki mecz, jest bardzo dobrą zawodniczką. Niezależnie od tego z kim zagram, to będzie trudne wyzwanie - podkreślała. Pomyłka Sabalenki nie uszła oczywiście uwadze komentatorów Canal+Sport.
- To już wiemy, czym będziemy zajmować się w najbliższym czasie. Będziemy "grillować" Arynę Sabalenkę, że nawet nie wie, z kim ma szansę zagrać. Nie Magda Linette, a Magdalena Fręch będzie rywalką Brazylijki - podkreślał jeden z nich, dodając jednak, że z pewnością wpadka Białorusinki wynikała ze zmęczenia.
Teraz Sabalence pozostaje czekać na wyłonienie kolejnej rywalki. Panie wyszły już na kort. Zapraszamy do śledzenia relacji na stronie głównej Sport.pl i w naszej aplikacji mobilnej.