Cała sytuacja wydarzyła się w drugim secie przy stanie 6:7(3), 2:1 i 30:40 z perspektywy Greka. Mecz był, jak widać, wyrównany, a Tsitsipas mógł być nieco sfrustrowany w tym konkretnym momencie. Był bowiem o krok od utraty przewagi przełamania. Potem przekroczył czas 20 sekund na wykonanie serwisu, za co sędzia go ukarał, a Grek stracił podanie. I wtedy rozpętało się piekło.
Zamiast pospiesznie stanąć naprzeciwko gotowego do dalszej rywalizacji Miedwiediewa, Tsitsipas wdał się w długą i bardzo nieprzyjemną dyskusję z sędzią. "Czemu mi to robisz?" - zapytał Grek. "Czas włącza się automatycznie" - odparł sędzia. "Co macie do mnie? Nie widziałem, żebyście dawali takie kary komukolwiek innemu niż ja. Czy ty nigdy nie grałeś wcześniej w tenisa?" - kontynuował Tsitipas. "Grałem. Nie tak dobrze jak ty, ale grałem" - odpowiedział arbiter. "Nie masz pojęcia o tenisie. Najwyraźniej umiałeś tylko serwis i wolej, tymczasem my gramy na najwyższym poziomie i potrzebujemy chwili. Nie rzucamy bynajmniej lotkami" - coraz mniej elegancko mówił Grek.
W dalszej części rozmowy Grek żądał rozmowy z supervisorem meczu i kategorycznie odmawiał kontynuacji. Sędzia Fergus Murphy zapewniał go, że będzie mógł porozmawiać z supervisorem, ale na ten moment mecz musi być kontynuowany. Tsitsipas usiadł jednak na ławce i nie chciał grać, przez co mocno wybuczała go publiczność w Szanghaju. Miedwiediew z kolei patrzył tylko na to wszystko z politowaniem.
Ostatecznie po dłuższej chwili udało się przekonać Tsitsipasa, żeby wrócił do meczu. Jednak po całej sytuacji ewidentnie nie był już tak skoncentrowany jak wcześniej. Przegrał cztery z kolejnych pięciu gemów, a co za tym idzie cały mecz 6:7(3), 3:6 i odpadł z ATP Masters 1000 w Szanghaju już w 1/8 finału.