Tegoroczny turniej WTA 1000 w Pekinie przyniósł wiele niespodzianek. Pierwsza z nich miała miejsce jeszcze przed startem zawodów. Z rywalizacji w stolicy Chin wycofała się Iga Świątek, która obecnie jest w trakcie zmiany trenera. Niespodziewane było także odpadnięcie Aryny Sabalenki na etapie ćwierćfinału. Pogromczynią Białorusinki okazała się Karolina Muchova. Czeszka dotarła do pojedynku o tytuł, który finalnie zgarnęła Coco Gauff. Młoda Amerykanka nie dała rywalce zbyt wielkich szans, zwyciężając 6:1, 6:3.
Choć "tysięcznik" w Pekinie zakończył się w niedzielę, to w mediach nie milkną głosy o wydarzeniach z ćwierćfinałowego pojedynku Mirry Andriejewej z Qinwen Zheng. W pierwszym secie Rosjanka po zaciętej walce wygrała 7:5. Wydawało się, że w drugiej partii scenariusz będzie podobny, jednak Chinka nagle weszła na zupełnie inny poziom. Rozbiła przeciwniczkę do zera, przez co do trzeciej odsłony meczu podchodziła już z innym nastawieniem mentalnym.
Tymczasem 17-latka była kompletnie rozbita. Rozpłakała się w pierwszym gemie trzeciego seta, przypominając sobie o wydarzeniach z poprzedniej partii. W końcu na tablicy wyników widniał remis 4:4. W decydującym momencie meczu Chinka znów okazała się lepsza. Ostatecznie wygrała 5:7, 6:0, 6:4 i awansowała do półfinału, gdzie przegrała ze wspomnianą Muchovą.
Zaraz po zakończeniu meczu Qinwen Zheng i Mirra Andriejewa podeszły do siatki, aby podziękować sobie za stoczony pojedynek. Chinka bardzo oschle i wręcz nieco dominująco uścisnęła dłoń Rosjanki, podkreślając swój triumf. Jej zachowanie nie spodobało się niektórym kibicom i ekspertom w mediach społecznościowych. Co Zheng miała do powiedzenia na temat płaczu rywalki w trakcie spotkania? - Nie wiem. Nie zwracałam uwagi na przeciwniczkę, ponieważ skupiam się głównie na sobie. Czuję, że grałam dzisiaj bardzo źle. To było 20-30 proc. mojego poziomu. Myślę, że gdybym zagrała lepiej, mecz skończyłby się szybciej - powiedziała na konferencji prasowej, ignorując problemy młodszej rywalki.
Nie od dziś wiadomo, że złota medalistka igrzysk olimpijskich w Paryżu nie ma zbyt wielu przyjaciółek w toutrze. Inne zawodniczki często podkreślały jej niesportowe i zarazem niezdrowe podejście do rywalizacji. - Powiedziałam jej, że nie szanuję jej jako zawodniczki. Myślę, że podchodzi do meczów w dość zawzięty sposób. To sprawia, że nie ma zbyt wiele koleżanek. Trudno jest zmierzyć się z taką przeciwniczką, której naprawdę nie szanuję - mówiła niegdyś Emma Navaro. Podobną opinię nt. Chinka ma chociażby Donna Vekić. - Jest wiele kontrowersyjnych historii na jej temat, ale nie będę o tym mówić - uzupełniła.