W piątek tenisowa reprezentacja Polski rozpoczęła w Zielonej Górze rywalizacje z Koreą Południową w Grupie Światowej II Pucharu Davisa. W pierwszym pojedynku Maks Kaśnikowski (173. ATP) przegrał z Seong Chan Hongiem (141. ATP). Kluczowa okazała się pierwsza partia, w której Polak prowadził 5:3, ale ostatecznie przegrał po długim tie-breaku. W drugim secie rywal całkowicie dominował na korcie.
Kamil Majchrzak (163. ATP) miał świadomość, że wychodzi na pojedynek z Soonwoo Kwonem (344. ATP) z dużą odpowiedzialnością, albowiem do zwycięstwa w całym meczu drużyna potrzebuje trzech punktów, a rywale mieli już na koncie jeden. Polak rywala miał dość wymagającego, albowiem miejsce Kwona w rankingu ATP jest mylące. W zeszłym roku 26-latek triumfował w turnieju ATP 250 w Adelajdzie, a niegdyś był 52. tenisistą świata.
Twardy kort w zielonogórskiej hali był bardzo wolny, co neutralizowało atut serwisu oraz prowadziło do długich wymian. Pierwszą szansę breakpointową wywalczył Majchrzak, ale jego bekhend wylądował w siatce. Można by było przytoczyć piłkarskie powiedzenie, że "niewykorzystane okazje lubią się mścić", albowiem chwilę później Kwon przełamał serwis Polaka. 28-latek z Piotrkowa Trybunalskiego walczył o odrobienie strat. Dwukrotnie prowadził 30:0 przy podaniu rywala, ale swego dopiął dopiero w gemie ostatniej szansy. Wrócił na 5:5, lecz nie wykorzystał swojego momentum. Po 51 minutach pierwszego seta 7:5 wygrał Soonwoo Kwon.
W drugiej partii mogliśmy przeżywać deja vu. Kamil Majchrzak rozpoczął z animuszem, ale znów nie wykorzystał okazji na przełamanie. To kosztowało go utratę serwisu w piątym gemie. Soonwoo Kwon miał więcej argumentów w ofensywie. Polak grał pasywnie i wydawało się, że nie ma argumentów, aby wrócić do meczu, ale pomocną rękę wyciągnął Koreańczyk. 26-latek ponownie miał problemy z domknięciem seta. Popełnił kilka istotnych błędów.
Ostatecznie doszło do tie-breaka. Dodatkowa rozgrywka to był cały mecz w pigułce. Znów szwankował bekhend Kamila Majchrzaka, który w dodatku "posędziował", odpuszczając piłkę, która wpadła w kort. W Zielonej Górze funkcjonował system hawk-eye live. Zirytowany Polak przy zmianie stron przegrywał 1:5.
Po blisko dwóch godzinach to Soonwoo Kwon triumfował 7:5, 7:6(3). Po pierwszym dniu rywalizacji w Zielonej Górze biało-czerwoni przegrywają 0:2, a to oznacza, że sytuacja jest arcytrudna. W sobotę Polacy będą potrzebowali trzech zwycięstw, aby odwrócić losy rywalizacji. Najpierw zostanie rozegrany debel, a potem dwa single.