Na etapie ćwierćfinału Iga Świątek (1. WTA) zakończyła zmagania w tegorocznym US Open. - Teraz ciężko obiektywnie podsumować cały turniej. Ale na pewno nie zaczynałam go z pozycji komfortu, więc cieszę się, że z meczu na mecz znalazłam rozwiązanie, żeby być bardziej solidną, żeby czuć się lepiej na korcie i dobrze grać. A dzisiaj znowu się trochę posypało. Nie wiem dlaczego, ale, tak jak powiedziałam na konferencji, muszę porozmawiać z trenerem, przeanalizować i też powiedzieć mu, jakie miałam odczucia, bo teoretycznie wiedziałam, co zrobić, ale z wykonaniem było dzisiaj o wiele gorzej - mówiła tenisistka w rozmowie z Eurosportem po odpadnięciu z turnieju.
Od czasu porażki z Jessicą Pegulą (3. WTA) Świątek nie była specjalnie aktywna w mediach społecznościowych poza gratulacjami złożonymi Arynie Sabalence (2. WTA) za wygranie US Open. We wtorkowe popołudnie umieściła wpis, w którym podsumowała pobyt w Nowym Jorku. Zaczęła od przyjemnych wspomnień, a kwestię tenisa zostawiła na koniec.
"Chwila na powrót do wspomnień z Nowego Jorku:
"Jestem wdzięczna za ciągłe wsparcie od tak wielu z Was, dziękuję i do zobaczenia" - zakończyła.
Polka na pewno teraz odpocznie przed końcówką sezonu, w której rozstrzygnie się m.in. kwestia tego, która tenisistka będzie numerem jeden na koniec 2024 roku - Świątek czy Sabalenka. "Najnowsze rankingi tego nie pokazują, ale nie ma wątpliwości, że numerem jeden na świecie jest Aryna Sabalenka. Jej siła ognia zawsze była obecna, natomiast w ciągu ostatnich dwóch lat poczyniła ona duże postępy - najpierw w sferze mentalnej, a potem w związku z subtelnym towarzyszem tenisa, znanym jako zdobywanie punktów. Niezależnie, co mówi komputer, historia uzna Sabalenkę za najlepszą zawodniczkę 2024 roku" - zawyrokował już portal Tennis.com.
Po zmaganiach na nowojorskich kortach będą m.in. turnieje WTA 500 w Guadalajarze (9-15 września) oraz Seulu (16-22 września). Następnym dużym turniejem będzie WTA 1000 w Pekinie, który będzie rozgrywany w dniach 25 września - 6 października.