- Koncentruję się na sobie. Wiem, że jeśli w każdym turnieju zagram swój najlepszy tenis i jeśli mi się to uda, pokażę ducha walki, to znów będę numerem jeden. Skupiam się na poprawianiu jako zawodniczka i jako osoba. Mam nadzieję, że pewnego dnia znajdę się na szczycie rankingu - mówiła Aryna Sabalenka (2. WTA) na konferencji prasowej po triumfie na US Open. Białoruska tenisista pokonała w finale Jessicę Pegulę (6. WTA) 7:5, 7:5 i sięgnęła po drugi wielkoszlemowy tytuł w tym sezonie.
W styczniu największa obecnie rywalka Igi Świątek (1. WTA) wygrała Australian Open, pokonując Chinkę Qinwen Zheng 6:3, 6:2. W Melbourne wygrała także rok wcześniej. Następnie zgodnie z kalendarzem WTA najlepsze zawodniczki świata zawitały w Paryżu, gdzie znów oglądaliśmy popis Polki. Nie od dziś wiadomo, że nasza zawodniczka kapitalnie czuje się na kortach ziemnych, co kolejny raz udowodniła kilka miesięcy temu. Bez większych problemów ogrywała rywalki, a w meczu o tytuł szybko rozprawiła się 6:2, 6:1 z Jasmine Paolini (5. WTA). Był to jej trzeci z rzędu puchar Roland Garros.
Następnie tenisowa elita rozegrała Wimbledon, który w tym roku przyniósł wręcz sensacyjną triumfatorkę. Została nią Barbora Krejcikova (8. WTA). W finale Czeszka pokonała wspomnianą Włoszkę 6:2, 2:6, 6:4, dzięki czemu sięgnęła po drugi w karierze tytuł Wielkiego Szlema. W 2021 roku była najlepsza w stolicy Francji.
Wszystko to sprawia, że w tegorocznym tourze WTA wielkoszlemowe turnieje wygrywały zawodniczki, które już w przeszłości zaznały smak zwycięstwa na takich imprezach. Okazuje się, że jest to pierwsza taka sytuacja od... dziesięciu lat! W przeszłości w danym roku zawsze poznawaliśmy tenisistkę, dla której wygrana na Australian Open, Roland Garros, Wimbledonie czy US Open była pierwszą w karierze. Tym razem żadna inna zawodniczka nie sprawiła sensacji, przez co nie było nowej mistrzyni Wielkiego Szlema w grze pojedynczej kobiet. Triumfowała stara gwardia!
Od początku 2015 roku 18 różnych tenisistek zgarniało swoje pierwsze tytuły Wielkiego Szlema - w tym Sabalenka, Świątek i Krejcikova. W tym czasie tej samej sztuki dokonywały także m.in. Angelique Kerber, Jelena Ostapenko czy Jelena Rybakina.