Sabalenka przechytrzyła Igę Świątek. Podwójne zwycięstwo w US Open

Dominik Senkowski
Aryna Sabalenka rezygnując z igrzysk olimpijskich w Paryżu, postawiła na turniej US Open. Opłaciło się w tym sensie, że Białorusinka właśnie okazała się najlepsza w Nowym Jorku. Wykorzystała okazję, bo jej największe rywalki z Igą Świątek na czele mogły być zmęczone po rywalizacji o medale we Francji. Teraz Sabalenka rzuca się w pogoń za Polką w rankingu.

Aryna Sabalenka mistrzynią US Open! W pełnym zwrotów finale pokonała Jessikę Pegulą 7:5, 7:5. Panie stworzyły świetne widowisko, ale to Białorusinka była w obu setach minimalnie lepsza. W nagrodę zdobywa swój pierwszy tytuł w karierze w Nowym Jorku. 

Zobacz wideo Co dalej z Igą Świątek? "Przeżyła ogromne napięcie. To był wielki cios"

Podniosła się po trudach sezonu

Sabalenka podniosła się po zawirowaniach, jakie spotkały ją w życiu prywatnym i zawodowym. W styczniu była najlepsza w Australian Open, ale potem przyszła seria słabszych występów. Wpływ na to miała także śmierć jej byłego partnera Konstantina Kołcowa, o której świat dowiedział się w marcu, tuż przed startem prestiżowej imprezy w Miami.

Sezon na kortach ziemnych był dla Aryny Sabalenki pełen rozczarowań: przegrane w finałach w Rzymie i Madrycie z Igą Świątek, wczesna porażka w Stuttgarcie i tylko ćwierćfinał Roland Garros. "Tylko", biorąc pod uwagę, że wcześniej zanotowała serię sześciu co najmniej półfinałów w kolejnych imprezach wielkoszlemowych. 

Najgorsze przyszło jednak po Francji. Okazało się, że Białorusinka ma problemy z barkiem. Z tego powodu wycofała się z Wimbledonu oraz igrzysk olimpijskich. Zdecydowała się na miesiąc odpoczynku, co okazało się zbawienne. Nie tylko wyleczyła uraz, ale także zdążyła zregenerować się i z nowymi siłami przystąpiła do części sezonu rozgrywanej na kortach twardych za Oceanem. 

Znalazła się w dużo lepszej sytuacji niż np. Iga Świątek czy Jasmine Paolini, które nie tylko występowały na Wimbledonie (Włoszka doszła tam do finału), ale także na paryskich igrzyskach. Wycofywały się później z kolejnych startów przed nowojorskim szlemem. Sabalenka w tym czasie zagrała na spokojnie w: Waszyngtonie (turniej odbywał się w trakcie zawodów olimpijskich), Toronto oraz Cincinnati. Miała więcej czasu na zaadoptowanie się do szybkiej nawierzchni. Świątek wystąpiła przed US Open jedynie w Cincinnati. 

Wykorzystała szansę

Sabalenka wykorzystała korzystne okoliczności, czego można było się spodziewać. Gdy w czerwcu na turnieju w Berlinie ogłaszała, że nie wystąpi na igrzyskach momentalnie wyrosła na jedną z głównych faworytek US Open z uwagi na fakt, że odpadała jej bardzo intensywna walka o medale. To się potwierdziło, bo zmęczenie u przeciwniczek występujących także w Paryżu ostatnio tylko rosło. Aryna mogła zagrać w stolicy Francji, skoro w tym czasie była już na korcie w Waszyngtonie, ale zdecydowała inaczej. Postawiła na US Open, a nie igrzyska. 

Być może miała też świadomość, że występ nowojorski jest dla niej ważniejszy niż dla wielu innych tenisistek. Po Roland Garros spadła z pozycji wiceliderki, którą zajęła Coco Gauff. Sabalenka kilka dni temu odzyskała to miejsce, ale broniła w US Open punktów za zeszłoroczny finał i w przypadku niepowodzenia znów mógłby ucierpieć jej ranking. 

Tym większe brawa dla Aryny Sabalenki, która nie tylko wytrzymała presję towarzyszącą jej w finale, w którym wystąpiła w roli faworytki. Poradziła sobie także z ciężarem, jakim była konieczność obrony punktów za sukces w Nowym Jorku sprzed roku. A i jeszcze po przegranej Igi Świątek z Jessicą Pegulą w ćwierćfinale wszyscy zaczęli przyznawać Białorusince z góry zwycięstwo w całej imprezie. Tenisistka z Mińska pozostała skoncentrowana i mimo finałowych trudności okazała się lepsza od Peguli.

Dla Sabalenki to tym cenniejsze zwycięstwo wielkoszlemowe, że pierwsze poza Melbourne (2023, 2024). Ma już trzy takie tytuły w singlu w najważniejszych turniejach na świecie, choć pamiętajmy że jest o trzy lata starsza od Igi Świątek, która takich zwycięstw zaliczyła już pięć (cztery razy Roland Garros i raz US Open). Białorusinka udowadnia, że w szybszych warunkach bardzo ciężko ją pokonać.

Co dalej?

Także dlatego ciekawie zapowiada się końcówka sezonu w rozgrywkach WTA rozgrywana na nawierzchni twardej. Od poniedziałku Aryna Sabalenka jako wiceliderka będzie tracić do Igi Świątek nieco ponad 2000 punktów. Polka ma jednak więcej punktów do obrony do końca roku - za wygraną w Pekinie i WTA Finals. Aryna rok temu po US Open objęła pierwszy raz w karierze prowadzenie w rankingu kobiecego tenisa. Od tego momentu zaczęła jednak obniżać loty - w efekcie po dwóch miesiącach spadła z pozycji numer jeden na rzecz Igi.

Zwycięstwo Sabalenki w Nowym Jorku jest też bardzo ważne dla kobiecego tenisa. Rywalizacja ze Świątek napędza rozgrywki, a obie tenisistki tworzą na korcie niezapomniane spektakle. W ich bezpośrednich starciach Polka w tym sezonie była dwukrotnie lepsza na ziemi, a w Cincinnati to Białorusinka okazała się skuteczniejsza. Zeszłoroczne liderowanie po US Open jej nie poniosło, jak będzie po wygranej na amerykańskich kortach?

Więcej o: