Tegoroczna rywalizacja na US Open powoli dobiega końca. Kiedy kibice z niecierpliwością czekają na finały w grze pojedynczej, tytuły trafiły już do rąk deblistek! W piątkowy wieczór mistrzyniami ostatniego w tym sezonie wielkoszlemowego turnieju w grze podwójnej zostały Ludmiła Kiczenok oraz Jelena Ostapenko.
Ukraińsko-łotewska para w finale pokonała duet Shuai Zhang i Kristina Mladenović. W pierwszym secie Kiczenok i Ostapenko przełamały rywalki już w drugim gemie, jednak później te nie pozostały dłużne. W końcu na tablicy widniał wynik 4:4. Wtedy zmora Igi Świątek i jej koleżanka z kortu zachowały zimną krew. Triumfowały w dwóch kolejnych gemach, dzięki czemu objęły prowadzenie w całym spotkaniu.
W drugiej partii tylko potwierdziły świetną formę. Nerwowo było tylko do stanu 3:3. Od tamtego momentu Ukrainka i Łotyszka zdominowały przeciwniczki. Zwycięstwa przy własnych podaniach łączyły z kolejnymi przełamaniami. Finalnie równo po półtorej godziny wygrały 6:4, 6:3 i sięgnęły po upragniony puchar.
W przypadku Kiczenok zwycięstwo to kosztowało ją naprawdę wiele - nie tylko pot i krew, ale także... własny ślub! Tuż po zakończeniu spotkania 32-latka na wywiadzie prosto z kortu wypaliła, że ze względu na swój udział w nowojorskim turnieju musiała odwołać planowaną datę zawarcia związku małżeńskiego ze swoim ukochanym. Ceremonia była zaplanowana na środę 4 września, jednak wtedy Ukrainka u boku Jeleny Ostapenko grała półfinałowe starcie przeciwko Hao-Ching Chan i Weronice Kudiermietowe, które wygrały 6:1, 6:2.
- Mój chłopak mógłby już być moim mężem, bo mieliśmy ślub zaplanowany na tę środę, ale nie wyszło - zdradziła Ludmiła Kiczenok. Po chwili dziennikarka dopytała ją, czy w takiej sytuacji plany narzeczonych nadal są aktualne. - Tak, mieliśmy ustalony ślub w tę środę, ale ceremonia nie odbyła się tylko dlatego, że grałam w półfinale - odparła roześmiana 32-latka. - A to było trochę ważniejsze - dodała po chwili reporterka. - Tak - skwitowała ze śmiechem się tenisistka.
Najwyraźniej Kiczenok przewidywała, że zdecydowanie szybciej zakończy rywalizację w Nowym Jorku. Tymczasem los postanowił spłatać jej dosyć przyjemnego figla. Co ciekawe, Ukrainka i Łotyszka wszystkie mecze na US Open wygrały bez straty seta.