- Iga Świątek (1. WTA) odpadła w ćwierćfinale US Open. Polka przegrała 2:6, 4:6 z Amerykanką Jessicą Pegulą (6. WTA), co oznacza, że nie wygra tego turnieju po raz drugi w karierze. "To był koszmar. Niestety, inaczej nie da się opisać tego, co przeżyła Świątek w ćwierćfinale US Open. A my razem z nią. Najlepsza tenisistka świata zawiodła, popełniła mnóstwo niewymuszonych błędów i zasłużenie przegrała" - pisał dziennikarz Sport.pl Łukasz Jachimiak.
Porażka kosztowała Świątek wiele emocji. Niejednokrotnie polska zawodniczka irytowała się na swoje błędy. Po zakończonym spotkaniu media społecznościowe obiegło nagranie, na którym widać płaczącą tenisistkę.
Nie wszystkim się ten fakt spodobał. Portal "New York Post" wprost napisał: "Niektórzy uważali, że skupienie się stacji ESPN na emocjonalnej reakcji Świątek było nietaktem". Zauważano, że kamery przez niemal 20 sekund skoncentrowały się na Świątek ocierającej łzy.
"Cześć, ESPN, nie musimy oglądać płaczącej Igi!!!" – pisała Lindsay Gibbs, założycielka newslettera Power Plays, na kanale X, a wtórował jej Ben Rothenberg - prowadzący podcast "No Challenges Remaining". Zwrócił uwagę, że nie powinno się instalować kamer w miejscach, w których zawodnicy odpoczywają po meczach.
Amerykanie mogą świętować. Fakt, że ich reprezentantka Jessica Pegula pokonała Igę Świątek i awansowała do półfinału turnieju, oznacza, że to najlepszy wynik od 2003 roku. Wówczas aż siódemka zawodników lub zawodniczek reprezentujących USA awansowała do tego etapu turnieju. Były to singlistki: Lindsay Davenport i Jennifer Capriati, a także singliści: Andre Agassi i późniejszy zwycięzca Andy Roddick w singlu panów. Amerykanie mogli być dumni także z deblistów: braci Bryanów i Martiny Navratilovej, która w deblu dotarła do finału.