Tak Świątek jeszcze nikt nie nazwał. "Nie jest"

Na ćwierćfinale zakończyła się przygoda Igi Świątek w tegorocznym US Open. Polka wyraźnie przegrała 2:6, 4:6 z Jessiką Pegulą, popełniając aż 41 niewymuszonych błędów. To kolejny raz, gdy liderka rankingu nie potrafi awansować do czołowej czwórki turnieju wielkoszlemowego poza Paryżem. Portal Sportskeeda zastanawia się nad jej przyszłością, nazywając ją nawet "dzieckiem ery przejściowej".

- Nie do końca wiem, z czego wyniknęły. Zwłaszcza to, że dzisiaj serwowałam trochę gorzej. Zrobiłam wszystko tak samo. Tak samo przygotowałam się do meczu i miałam takie samo nastawienie. Niektóre błędy z gry wynikały może też z tego, że Jessica popełniała mniej błędów niż w poprzednich rundach. Była bardziej solidna i też naciskała wtedy, kiedy powinna nacisnąć. Ale wiadomo, że zazwyczaj mam narzędzia, żeby się przed tym obronić, a dzisiaj nie znalazłam dobrego rozwiązania, gdy czułam, że to, co chciałam zrobić, mi nie wychodziło - powiedziała Iga Świątek w kontekście aż 41 niewymuszonych błędów w starciu z Jessiką Pegulą w ćwierćfinale US Open. Polka przegrała to spotkanie w 88 minut wynikiem 2:6, 4:6.

Zobacz wideo Reprezentacja Polski już w Glasgow! Tak powitali ją kibice

Tak Świątek jeszcze nikt nie nazwał. "Dziecko ery przejściowej"

Słaba dyspozycja liderki rankingu w tym spotkaniu to jedno, ale Świątek w ostatnich turniejach wielkoszlemowych poza Roland Garros spisuje się poniżej oczekiwań. "Świątek dostała łomot od Peguli w ćwierćfinale US Open. Nie był to tak zaskakujący wynik, jak niektórzy chcieliby pomyśleć" - stwierdził portal Sportskeeda, który w swojej analizie poczynań Polki podważa jej dominacje na światowych kortach. "Przegrana rodzi pytanie: dokąd zmierza Świątek w swojej walce o dominację?" - pytają.

23-latka na pozycji liderki rankingu WTA spędziła w sumie 119. tygodni, ale nie potrafi w pełni dorównać sezonowi 2022, gdy po raz pierwszy znalazła się na szczycie. "Świątek ma na swoim koncie więcej tytułów Wielkiego Szlema, niż jakiekolwiek inne nazwisko z jej pokolenia, ale miało to też coś wspólnego, z tym że była dzieckiem okresu przejściowego" - twierdzi portal Sportskeeda.

Podkreślono, że mocny topspin Polki oraz niesamowita praca nóg była czymś nowym w kobiecym tenisie, co przyniosło jej sukces. Rywalki nauczyły się jednak jej sposobu gry - zwłaszcza te mocno uderzejące - albowiem ostatnie porażki Świątek o starcia z Lindą Noskovą, Jekateriną Aleksandrową, Eleną Rybakiną, Aryną Sabalenką czy teraz Jessicą Pegulą. "Świątek nie przeszła żadnego ćwierćfinału Wielkiego Szlema poza Roland Garros od 2022 roku i po prostu nie jest już tak groźna, jak wydawało się po US Open 2022. Gwiazda Sabalenki od tego czasu cały czas rośnie" - zauważono. Trudno się z tym nie zgodzić, albowiem Białorusinka w ośmiu ostatnich występach wielkoszlemowych, tylko raz nie znalazła się w czołowej czwórce.

"Konkurencja ją [Świątek - red.] dogoniła, a Sabalenka przewodziła stawce. Numer jeden na świecie ma grę potrzebną, aby odpowiedzieć, ale najpierw musi zaakceptować potrzebę zmian" - podsumował portal Sporskeeda.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.