Iga Świątek trzeci raz z rzędu otworzyła sesję wieczorną na korcie centralnym Arthur Ashe Stadium w Nowym Jorku. W dwóch poprzednich pojedynkach pokazała, że o tej porze czuje się doskonale, albowiem pewnie pokonała wysoko notowane Rosjanki - Anastazję Pawluczenkową oraz Ludmiłę Samsonową. W obu meczach nie musiała nawet bronić break pointów.
W środowym ćwierćfinale Polka zmierzyła się z reprezentantką gospodarzy Jessicą Pegulą. Zawodniczka numer sześć na świecie ma za sobą dość słaby sezon - jej najlepszym wynikiem wielkoszlemowym w tym roku była druga runda - ale ostatnie tygodnie to znaczna zwyżka formy. Amerykanka przed starciem ze Świątek wygrała 13 z 14 pojedynków. Jedyną porażkę poniosła przeciwko Arynie Sabalence w finale w Cincinnati. Wcześniej triumfowała w "tysięczniku" w Toronto. Natomiast do ćwierćfinału US Open dotarła bez straty seta, podobnie jak jej rywalka.
Początek starcia był bardzo nerwowy. Polka miała ogromne problemy z trafieniem pierwszego podania. Po dwóch gemach serwisowych wskaźnik ten wynosił raptem 2 z 12! Jessica Pegula korzystała z tego, agresywnie wchodząc returnem. To przynosiło jej punkty i szybkie dwa przełamania - oba zakończone podwójnymi błędami serwisowymi Świątek. Brutalna dla Polki była także inna statystyka po trzech gemach: 0 winnerów i 10 niewymuszonych błędów. Po 20 minutach przegrywała 0:4. Chwilę później zagrała pierwszą w meczu piłkę kończącą!
Straty z początku meczu okazały się zbyt duże. Po 36 minutach Jessica Pegula wygrała pierwszego seta 6:2. - Tu nie ma wielkiej filozofii. Iga musi być aktywniejsza, być bardziej agresywna i częściej trafiać pierwszym podaniem - stwierdził Dawid Olejniczak, komentujący to spotkanie na antenie Eurosportu. - Zagraj swój forehand do jej bekhendu - krzyczał z kolei zirytowany Tomasz Wiktorowski. Szkoleniowiec Polki był coraz częściej słyszalny na korcie.
Iga Świątek po przegranym pierwszym secie w swoim stylu udała się na przerwę toaletową. Niewiele to dało, albowiem liderka rankingu wciąż prezentowała się bardzo słabo, mimo że podniosła częstotliwość trafiania pierwszym serwisem. Popełniała jednak mnóstwo niewymuszonych błędów - cztery forehandowe dały Peguli przełamanie w trzecim gemie drugiej partii. Na szczęście 23-latce chwilę później udało się wywalczyć pierwsze break pointy w tym meczu i wyrównać straty.
Dużą przewagę w wymianach forehandowych miała 30-letnia Amerykanka, która fenomenalnie pracowała w defensywie. Była niczym ściana. Natomiast Polka nie wytrzymywała tempa akcji, często będąc spóźnioną. Długi siódmy gem ponownie dał Peguli przełamanie i prowadzenie 4:3. Zwycięstwo miała już w zasadzie na wyciągnięcie ręki.
Po 88 minutach rywalizacji to stało się faktem. Iga Świątek przegrała 2:6, 4:6 i pożegnała się z US Open w ćwierćfinale. 12 winnerów, 41 niewymuszonych błędów - statystyki liderki rankingu z tego meczu mówią wszystko. Natomiast Jessica Pegula po raz pierwszy w karierze znalazła się w czołowej czwórce turnieju wielkoszlemowego. Dokonała tego dopiero przy okazji siódmego ćwierćfinału! O finał zagra z Karoliną Muchovą.