Emma Navarro (12. WTA) wyrosła na największą rewelację US Open. W czwartej rundzie pokonała broniącą tytułu Coco Gauff (3. WTA), a w ćwierćfinale Paulę Badosę (29. WTA), dzięki czemu po raz pierwszy w karierze zagra w wielkoszlemowym półfinale. Jej kolejną przeciwniczką będzie Aryna Sabalenka (2. WTA), co w pewnym sensie jest dla niej ulgą.
- Powiedziałam jej, że po prostu nie szanuję jej jako zawodniczki. Do wielu rzeczy doszła w bezwzględny sposób. Przez to w szatni nie ma wiele koleżeństwa. Trudno stawiać czoła komuś, kogo naprawdę się nie szanuje. Mimo wszystko brawa dla niej. Na końcu należą się jej gratulacje. Była ode mnie lepsza, zasłużenie wygrała spotkanie - tłumaczyła Amerykanka.
- Navarro powiedziała mi, że nie rozumie, jak to możliwe, że mam tylu fanów. Wygląda na to, że nie była zadowolona z mojego zachowania. Ale jeśli tak było, to mogła mi powiedzieć to wprost. Chciałabym się dowiedzieć, o co dokładnie jej chodziło. Chciałabym stać się lepszym człowiekiem. Mimo wszystko nie czuję się zaatakowana. Nie odbieram to jako wrogości z jej strony, bo chwilę wcześniej przegrała mecz - mówiła Chinka.
Tamta sytuacja wróciła podczas US Open. Po wygranej z Badosą, Navarro została zapytana o to, co wówczas mówiła o Zheng. - Nie chcę za bardzo w to wnikać. Ale myślę, że podczas tamtego meczu, na treningach i podczas ostatnich kilku spotkań z nią czułam się trochę lekceważona. Jak powiedziałam, nie chcę wdawać się w to zbyt szczegółowo. Ale tak, myślę, że niekoniecznie traktowała mnie i ten sport z szacunkiem. Dlatego powiedziałam to, co powiedziałam po meczu, to wszystko - powiedziała na konferencji prasowej, cytowana przez portal tennisuptodate.com.
Półfinalistka US Open wyraźnie dała do zrozumienia, że słowa sprzed kilku tygodni były szczere. - Nie zaskoczyłam siebie. Miałam takie wrażenie przez cały mecz. Nawet gdybym wygrała, prawdopodobnie powiedziałabym to samo. To nie było coś w rodzaju chwilowych emocji, po prostu tak to czułam. Przyciągnęło to o wiele więcej uwagi, niż myślałam. Myślę, że może to tylko opinia jednej osoby. To nie był wybuch emocji. To była po prostu kwestia tego, jak to odczuwam - stwierdziła. I dodała, że od tamtego spięcia nie rozmawiała z mistrzynią olimpijską.