W 2023 roku, gdy Caroline Wozniacki sensacyjnie wracała do zawodowego tenisa po trzech latach i urodzeniu dwójki dzieci, w pierwszym turnieju wielkoszlemowym doszła do czwartej rundy US Open. W kolejnych imprezach szło jej gorzej - druga runda w Australian Open i trzecia w Wimbledonie w 2024 roku - ale w Nowym Jorku ponownie udowodniła, że na kortach Flushing Meadows czuje się bardzo dobrze.
W przeszłości Dunka dwukrotnie docierała do finału oraz trzykrotnie do półfinału, ale w poniedziałek miała szansę zameldować się w najlepszej ósemce. Coś, co nie udało jej się w Wielkim Szlemie od 2018 roku i triumfu w Australian Open! Nie ma co ukrywać, że w Nowym Jorku mocno skorzystała na wycofaniu się Eleny Rybakiny, dzięki czemu w trzeciej rundzie mierzyła się z Jessiką Ponchet (143. WTA). Dość powiedzieć, że najwyżej notowaną rywalką Wozniacki w drodze do czwartej rundy była Renata Zarazua (92 WTA).
Tym razem poprzeczka została zawieszona znacznie wyżej, albowiem po drugiej stronie siatki stanęła Beatriz Haddad Maia (21. WTA). Dla leworęcznej Brazylijki to już był najlepszy wielkoszlemowy występ w tym roku i w karierze na US Open, ale początek konfrontacji z Wozniacki udowodnił, że nie zamierza na tym poprzestać. Obie zawodniczki zdecydowanie lepiej czuły się na returnie. Stroną dominującą w wymianach była naturalnie Haddad Maia, albowiem Wozniacki lepiej czuje się w kontrze, lecz popełniała za dużo błędów. Dzięki temu po wyrównanym początku Brazylijka wyszła na prowadzenie 4:1 z podwójnym przełamaniem.
Z każdym kolejnym błędem frustracja Caroline Wozniacki tylko rosła. - Jako zawodniczka bardzo regularna ona nie znosi popełniać takich błędów - mówili komentatorzy Eurosportu. W końcówce pierwszego seta niespodziewanie uległ awarii system hawk-eye live, przez co gra musiała zostać wstrzymana. Dunka wykorzystała ten moment na dyskusje ze swoich tatą-trenerem Piotrem Wozniackim, ale to nie uchroniło ją przed porażką 2:6.
Gra 34-latki znacząco poprawiła się dopiero w drugiej partii, choć też nie od samego początku, albowiem zaczęła od utraty serwisu. Później wygrała jednak cztery gemy z rzędu. - Ma większą pewność i zaufanie do swoich uderzeń - mówili komentatorzy. Wozniacki po okresie naprawdę świetnej gry wynikiem 6:3 doprowadziła do trzeciego set.
Jednakże głowę przed nim skuteczniej zresetowała Haddad Maia, która bekhendem po linii ponownie doprowadziła do szybkiego przełamania. Pewnie utrzymywała swoje gemy serwisowe, znacznie zbliżając się do awansu do ćwierćfinału. Dunka po polskich korzeniach dzielnie walczyła. Po heroicznej wymianie obroniła piłkę meczową, ale ataki Brazylijki okazały się zbyt precyzyjne.
Po dwóch godzinach i 39 minutach walki to Beatriz Haddad Maia zwyciężyła 6:2, 3:6, 6:3. Rozstawiona tenisistka o najlepszą czwórkę turnieju zagra z Karoliną Muchovą, która w poniedziałek pokonała 6:3, 6:3 Jasmine Paolini.