Igrzyska olimpijskie w Paryżu miały być szansą dla Igi Świątek na rewanż za ostatnią imprezę w Tokio. I choć zdobyła brąz, to trudno powiedzieć, żeby była z niego do końca zadowolona. Mimo to nie wahała się, by wskazać osobę, której dedykuje sukces. - Gdybym go miała komuś zadedykować, to bez dwóch zdań tacie. To raczej taka oczywista odpowiedź - oznajmiła. Tomasz Świątek nie krył wówczas wzruszenia, a teraz nieco obszerniej wypowiedział się na ten temat.
60-latek wyjawił, że IO sporo kosztowały jego córkę. - Presja na zdobycie złotego medalu była bardzo duża, powstało mnóstwo artykułów, wszyscy już przed turniejem wieszali Idze ten medal na szyi, a to na pewno nie pomagało. Iga jest tylko człowiekiem. I to nie jest tak, że naciskamy guzik, maszyna wyjdzie na kort, wygra wszystkie mecze i wyjedzie z Paryża ze złotem. Widziałem z bliska, jak wiele kosztował ją ten turniej - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty.
Mimo że liderka światowego rankingu przyzwyczaiła nas do wygrywania, to co jakiś czas zdarzają jej się oczywiście porażki. Tomasz Świątek wyjaśnił, że niektóre spotkania budzą w nim dodatkowe emocje. - Wciąż zdarzają się mecze, w których widać, że Iga od początku ma trudności i zmaga się z tym, żeby grać swój tenis. To boli mnie jako rodzica, ale nauczyliśmy się, że przegrane to część sportu. Nie da się ciągle wygrywać, szczególnie w tenisie - przyznał.
Ojciec wciąż pełni ważną rolę w sztabie Igi Świątek, natomiast w pewnym momencie postanowił nieco odsunąć się na bok. Zaznacza, że nie tęskni za rolą szefa teamu. - Cieszę się, że już nim nie jestem. Nigdy nie byłem tenisistą, więc nigdy nie będę czuł tego wszystkiego aż tak dobrze, jak Iga i inne osoby. Teraz to ona zarządza teamem, podejmuje kluczowe decyzje. Radzi sobie doskonale - wyjaśnił.
- Jestem szczęśliwy, że mogę być przy niej w roli rodzica. Naprawdę to korzystniejsze dla wszystkich, gdy jest podział ról i kompetencji. Efektem są dobre wyniki na korcie. My jesteśmy przede wszystkim rodziną, a rodzina to nie praca. Od tego Iga ma specjalistów - dodał.
Aby utrzymać motywację na najwyższym poziomie, niewątpliwie 23-latce potrzebne jest ogromne wsparcie bliskich. W ostatnich latach wygrywała przecież tak dużo, że mogła czasem tracić koncentrację. Tomasz Świątek wyznał, że to nie on napędza córkę do działania.
- Iga jest na tyle inteligentna i samodzielna, że nawet o tym nie rozmawiamy. Nic nie sugeruję i nie podpowiadam. Ma od tego trenerów. Tomasz Wiktorowski odpowiada za kwestie tenisowe, Maciej Ryszczuk za ogólne przygotowanie, a Daria Abramowicz za sprawy psychologiczne. Team działa bardzo dobrze i oni sami pilnują, by obciążenia były na odpowiednim poziomie - podsumował.
Już w czwartek Iga Świątek rozegra kolejny mecz na US Open. Spotkanie Świątek - Shibahara w II rundzie powinno rozpocząć się ok. godz. 20:30.