We wtorek Iga Świątek rozpoczęła udział w turnieju, który dwa lata temu wygrała. Jej pierwszą przeciwniczką w US Open była Rosjanka Kamilla Rachimowa (WTA 104), która nawet nie przeszła kwalifikacji, bo w ostatniej rundzie przegrała z Australijką Priscillą Hon (WTA 205). W turnieju głównym 24-latka zagra jednak jako "szczęśliwa przegrana", ale w drabince już wiele szczęścia nie miała, bo trafia od razu na liderkę rankingu.
Spotkanie rozpoczęło się tak, jak powinien wyglądać mecz najlepszej tenisistki świata z rywalką spoza pierwszej setki rankingu. Iga Świątek zaczęła bardzo solidnie, praktycznie nie popełniała błędów i po zaledwie piętnastu minutach gry prowadziła w pierwszym secie 4:0, oddając przeciwniczce tylko trzy małe punkty.
Ale potem coś się zacięło. Świątek była nerwowa, miała problem z odpowiednim ustawieniem się do piłek, a grająca bardzo ambitnie w defensywie Rachimowa z tego korzystała. W całym spotkaniu nie brakowało dłuższych wymian, w dużej mierze dzięki tej dobrej defensywie Rosjanki, a że zaczęła ona wygrywać zdecydowanie więcej piłek, szybko z 4:0 zrobiło się tylko 4:3.
Mecz się zmienił, ale przewaga jednego przełamania wystarczyła liderce rankingu wygrać pierwszego seta. Mimo że miała ona piłkę setową jeszcze przy stanie 5:3 i serwisie Rachimowej, to ostatecznie w końcówce przyspieszyła, w efektownym stylu wygrała do zera gema serwisowego, by triumfować 6:4.
Spotkanie było dość wyrównane i przeciętne w wykonaniu Igi Świątek już do samego końca. W drugim gemie drugiej partii Polka musiała bronić break pointa, ale uczyniła to i sama w kolejnym gemie przełamała swoją rywalkę na 2:1. Obie tenisistki dość zgodnie wygrywały swoje podanie aż do stanu 5:4, gdy Świątek miała okazję na zakończenie meczu swoim podaniem. Tyle że wtedy Polka rozegrała jednego z najgorszych w tym swoim słabym występie gema. Szybko zrobiło się 0:40 i za sprawą kolejnego prostego błędu Świątek Rachimowa wykorzystała drugiego break pointa, by wyrównać na 5:5.
Mimo szansy dla Polki na przełamanie w kolejnym gemie, doszło do tie-breaka. W nim było już naprawdę źle, bo przy stanie 3:6 z jednym mini breakiem Świątek musiała bronić aż trzech piłek setowych. Szybko zdobyła dwa punkty przy własnym serwisie, a przy trzecim pomogła jej kompletnie nieudanym forhendem Rachimowa. Co więcej, od remisu po 6, to Rachimowa popełniła kolejne dwa błędy, co dało Świątek awans do kolejnej rundy US Open.
Iga Świątek pokonała Rosjankę Kamillę Rachimową 6:4, 7:6. W II rundzie Świątek zmierzy się ze znaną raczej z debla Japonkę Eną Shibaharą (WTA 217), która pokonała Australijkę Darię Saville (WTA 95) 6:3, 4:6, 7:6 (6).