Iga Świątek nie może zaliczyć ostatnich tygodni do udanych. Najpierw poległa już w III rundzie Wimbledonu z Julią Putincewą, następnie została wyeliminowana w półfinale igrzysk olimpijskich w Paryżu przez Qinwen Zheng, a w niedzielę poniosła porażkę w konfrontacji z Aryną Sabalenką w WTA 1000 w Cincinnati. "Białorusinka dzisiaj poza zasięgiem Igi Świątek. Nasza tenisistka obroniła aż 9 piłek meczowych, ale ostatecznie finał turnieju w Cincinatti niestety nie dla niej" - pisali eksperci po meczu.
Liderka światowego rankingu musi jednak szybko zapomnieć o bolesnej przegranej, gdyż wielkimi krokami zbliża się ostatni tegoroczny turniej wielkoszlemowy - US Open. Zanim pozna pierwszą rywalkę, zdążyła już niedawno spotkanie deblowe w zawodach charytatywnych o nazwie "Stars of the Open presented by Chase". "Świątek i Korda mogą sobie nieco pluć w brodę" - pisał Paweł Karpiarz ze Sport.pl.
Nieco wcześniej nasza zawodniczka wykorzystała chwilę wolnego czasu na spacer po Nowym Jorku. W trakcie zwiedzenia trafiła na "niespodziewanego gościa" - Maję Chwalińską. Ta opublikowała w mediach społecznościowych zdjęcie ze Świątek, na którym widać, że obu tenisistkom dopisuje humor. Szybko fotografia obiegła sieć. "Best duo ever" - napisał dziennikarz Dawid Żbik, dodając hasztag #czasnatenis. "Maja Chwalinska with a fan today in New York" - przekazał profil Out of Context Iga Świątek.
Chwalińska nie ma jednak zbyt dużo powód do radości. Po porażce z Mayą Joint w półfinale Warsaw Open nie udało jej się zrewanżować rywalce we wtorkowym starciu w kwalifikacjach do US Open. Mało tego nasza zawodniczka została brutalnie rozbita w pierwszym secie, a cały mecz przegrała 0:6, 3:6. Tym samym pożegnała się z turniejem już po 79 minutach.
Faworytką do wygrania całego wydarzenia jest oczywiście Świątek. Fani zaczynają wątpić jednak, czy z obecną formą uda jej się pokonać najgroźniejsze rywalki. - To się rozpoczęło podczas Wimbledonu - ocenił Wojciech Fibak. - Od tego czasu trochę brakuje Idze takiej pewności siebie liderki - dodał. Uważa jednak, że w Nowym Jorku nastąpi "przebudzenie". - Korty są tam trochę wolniejsze niż w Cincinnati, powinna czuć się bardziej komfortowo - podsumował.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!