Hubert Hurkacz niedawno przeszedł operację łąkotki po kontuzji, której doznał na Wimbledonie. Przez to opuścił igrzyska olimpijskie w Paryżu, ale na szczęście bardzo szybko wrócił na kort. Najpierw zagrał na turnieju w Montrealu, a później w Cincinnati. Niestety podczas rywalizacji w USA musiał przedwcześnie zakończyć swój udział w zmaganiach.
Hurkacz z Tiafoe zagrał zaledwie jednego seta i skreczował spotkanie z powodu bólu łydki. Uraz nie pozwolił mu zostać na korcie dłużej i jednocześnie sprowokował pytania: "Co z występem Hurkacza na US Open?". Wydaje się, że wszystko w tej sprawie jest już jasne.
Polski tenisista z pewnością potrzebuje czasu na regenerację łydki, ale zdaje się, że tym razem nie będzie to tak długa przerwa, jak ostatnim razem. Wywnioskować to można ze wpisu Hurkacza w mediach społecznościowych. "Cincinnati, dziękuję i do zobaczenia! Zmierzyłem się z wyzwaniami, ale to wszystko część mojej drogi" - zaczął 26-latek.
"Widzimy się na US Open" - brzmi jednak ostatnia część wiadomości Hurkacza. Oznacza to, że jego występ na ostatnim wielkim szlemie w 2024 roku pozostaje niezagrożona. To świetna informacja dla kibiców oraz samego tenisisty, który wreszcie będzie miał szansę poprawić dotychczas fatalne wyniki na turnieju w USA.
Na razie 26-latek w US Open grał sześć razy i raz odpadał w pierwszej rundzie, a pięć razy zaledwie w drugiej rundzie. Jego bilans na tym turnieju to pięć wygranych i sześć porażek - na żadnym innym Wielkim Szlemie Polak nie ma więcej porażek niż zwycięstw. Być może uda mu się zmienić to w 2024 roku.
Pierwszą rundę US Open zaplanowano na 26 i 27 sierpnia. To właśnie wtedy Hurkacz rozpocznie rywalizację, ale na razie nie zna jeszcze przeciwnika. Ewentualny finał zaplanowano na 9 września.