Hubert Hurkacz (6. ATP) do turnieju ATP 1000 w Montrealu przystępuje na najwyższej pozycji rankingowej w karierze. Nie wiadomo jednak, w jakiej formie będzie Polak, który nie grał od 4 lipca i kontuzji na Wimbledonie w meczu z Arthurem Flisem (23. ATP). Od tamtej pory zdążył już opuścić igrzyska olimpijskie i przeszedł operację kontuzjowanego kolana.
Hurkacz pojawił się w Montrealu już kilka dni temu, o czym sam informował w mediach społecznościowych. Od tamtego czasu zdążył potrenować i obserwował zmagania w I rundzie. W niej sam nie zagrał, bo z racji rozstawienia z turniejową "czwórką" miał wolny los i rozpocznie rywalizację w drugiej rundzie.
W niej zna już rywala, a będzie nim znacznie niżej notowany Thanasi Kokkinakis (81. ATP). Australijczyk do turnieju w Montrealu przystąpił po kreczu w Waszyngtonie, ale zdołał przebrać kwalifikacje. W pierwszej rundzie jego rywalem był Gael Monfils (34. ATP), którego Kokkinakis ograł 6:3, 6:3 w godzinę i 20 minut.
Australijczyk z pewnością nie jest łatwym rywalem, zwłaszcza po kontuzji, ale Hurkacz ma z nim naprawdę dobre doświadczenia. Przegrał tylko raz - w ich pierwszym oficjalnym starciu w 2018 roku w kwalifikacjach do turnieju w Atlancie. Później Polak zwyciężył w trzech starciach w 2023 roku - w Miami, w Cincinnati oraz w Szanghaju. Co więcej, ostatni z tych turniejów nawet wygrał.
Rok temu w Montrealu Hurkacz miał pecha podczas losowania i pożegnał się ze zmaganiami już w 1/8 finału. Wówczas ówczesnego lidera światowego rankingu Carlosa Alcaraza i przegrał z nim 6:3, 6:7(2), 6:7(3). Jeśli teraz ogra Kokkinakisa, to zmierzy się ze zwycięzcą meczu Flavio Cobolli (33. ATP) - Arthur Rinderknech (65. ATP).
Starcie Huberta Hurkacza z Thanasim Kokkinakisem zaplanowano na piątek 9 sierpnia. Niestety dla polskich kibiców mecz odbędzie się o godzinie 1:00 czasu polskiego.