- Spodziewałam się, że kiedy wrócę, będzie trudno. Ale nie sądziłam, że aż tak. Miałam 18 miesięcy bez oficjalnego meczu i to było odczuwalne - mówiła jakiś czas temu Simona Halep po powrocie do rywalizacji po czasowym zawieszeniu za doping. Początkowo jej kara za zażycie niedozwolonej substanacji - roksadustatu - wynosiła cztery lata, ale ostatecznie została skrócona do dziewięciu miesięcy.
Powrót Simony Halep na światowe korty był bardzo głośny, albowiem była liderka światowego rankingu od razu otrzymała dziką kartę do turnieju WTA 1000 w Miami. Przegrała w pierwszej rundzie z Paulą Badosą 6:1, 4:6, 3:6. Na kolejny start musieliśmy czekać kolejne trzy miesiące. W czerwcu zagrała w pierwszej rundzie Challengera w Paryżu z McCartney Kessler. Rumunka wygrała pierwszego seta 7:5, ale skreczowała w drugim przy wyniku 2:3, po czym świat mógł o niej zapomnieć. Dwukrotna mistrzyni wielkoszlemowa nie otrzymała też dzikiej karty do tegorocznego Roland Garros czy Wimbledonu, co mocno ją rozczarowało. Wszak Halep to była triumfatorka tych imprez.
32-latka o swoim aktualnym stanie zdrowia zakomunikowała na Instagramie. "Od kilku miesięcy trenuję i walczę z kontuzją kolana, jakiej nigdy wcześniej nie miałam i trudno było mi się z nią uporać z powodu utrzymującego się bólu. To był dla mnie bardzo trudny okres (prawie dwa lata) psychicznie i emocjonalnie, a także walka fizyczna to zdecydowanie nie pomaga. Postanowiłam poświęcić czas na odpowiednią regenerację, zamiast trenować i grać z bólem" - ogłosiła Simona Halep.
"Mój umysł zawsze podpowiadał mi, że chcę wrócić jak najszybciej, ale nie jestem maszyną, jestem człowiekiem i potrzebuję czasu, żeby dojść do siebie po tym, co mnie spotkało. Będę informować na bieżąco i jak zawsze, chcę podziękować za stałe wsparcie. Mam nadzieję, że wkrótce wrócę na kort" - zakończyła.
Nazwisko Simony Halep nie pojawiło się także na liście zgłoszeń do nadchodzącego US Open - przełom lipca i sierpnia - więc można prognozować, że Rumunka celuje z formą już w przyszły sezon.